blog.

Zastrzyk życia w łęgach

Po dużych powodziach w 1997 roku i 2010 roku, pokazano społeczeństwu negatywne skutki powodzi. I do dziś mam w oczach tragedie osób, którym woda zabrała majątek, a nawet życie. Jednak dolina rzeki od tysięcy lat tkwi w swojej pradolinie. Rzeka zmienia się w obrębie pradoliny, co wynika z energii, która zawarta jest w spływającej swobodnie wodzie. Nanosi, zabiera, usypuje i drąży. Tworzy świat aluwiów do których dostosowały się rośliny i zwierzęta. Choć w ostatnich wiekach, to ludzie zmieniają rzeki, często trzymając koryto w ryzach. Pozornie, bo zjawiska nagłe mają energię trudną do ogarnięcia. Brakuje mi do dziś wyjaśnienia, że największe straty były tam, gdzie rzeki były uregulowane, a dolina nieodpowiedzialnie zabudowana. Rzeka to coś więcej niż koryto. Rzeka to krwioobieg całego dorzecza. To odbieranie wody z gór i zasilanie nanosami lasów w nizinnych dolinach. Rzeka musi mieć miejsce, o czym świadczą geomorfologiczne twory krawędzi pradoliny. Nie musimy odchodzić od życiodajnych rzek, ale możemy oddawać im miejsce. W Krainie Łęgów Odrzańskich mamy do czynienia z bezprecedensowymi działaniami. Dzięki staraniom WWF Polska, Gminy Wołów, Powiatu Wołowskiego i gospodarza tych działań Nadleśnictwa Wołów, udało się przywrócić zasilanie lasów łęgowych między Domaszkowem a Tarchalicami. To tu odsunięto wał od rzeki i otworzono stare, poniemieckie wały. Na wodę czekaliśmy wiele lat, ale w 2020 roku, w październiku okazało się, że był to trafny pomysł i rzeka znów wróciła do łęgów i grądów, obniżając jednocześnie falę powodziową. Takich miejsc nad Odrą jest sporo i można je z powodzeniem otworzyć dla przyrody oraz zmniejszyć zagrożenie powodziowe nadodrzańskim mieszkańcom. Warto ten przykład powielać. Jaka jest recepta na zachowanie wody, zanim odpłynie parować w morzu? Trzeba ją zatrzymywać nie w wielkich zbiornikach zaporowych rzeki, tylko budować tysiące małych zbiorników tam na miejscu, na rowach melioracyjnych, gdzie jednostronne działania za komuny doprowadziły do drenażu małych dolinek i… gruntów rolnych. Sięganie po wody podziemne do podlewania kukurydzy jest zwykłą zbrodnią. Woda powinna być obok pola kukurydzy, nawadniać pole i zasilać wody podziemne a nie spływać w ciągu kilkunastu godzin po ulewie do morza. Gdy zrozumieją to rolnicy, wtedy być może zmieni się myślenie o wodzie na miejscu. Jeśli tego nie zrozumieją, ktoś w końcu założy im licznik na rurze z dużego zbiornika zaporowego (warto obejrzeć film „Blood Water: the war for Australia’s water” znajdziecie na znanym portalu) i zacznie się tragedia rolników. Woda jest takim samym zasobem jak gaz ziemny, widzimy co może zrobić zachłanny władzy putin, gdy ma w rękach zawór. Warto o tym pomyśleć, zanim zawory będą na wodzie dla rolnictwa.

Film powstał w ramach operacji pn. “Videopodcasty Łęgów Odrzańskich” współfinansowanej ze środków Unii Europejskiej w ramach działania 19. Wsparcie dla rozwoju lokalnego w ramach inicjatywy LEADER, poddziałanie 19.2 „Wsparcie na wdrażanie operacji w ramach strategii rozwoju lokalnego kierowanego przez społeczność” objętego Programem Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2014-2020.

 

 

Udostępnij:
Przejdź do treści