blog.

Gdy nieżywe zakwita siarką

Stary pień dębu, który pamięta Napoleona, napełnia las wonią czerwonego już próchna. Jego wnętrze toczone przez larwy chrząszczy, jego czerwienie zamieszkałe przez armię prosionków szorstkich, jego miękkość  otwarta na jaszczurki żyworodne i jego objętość  zapraszają wszystkich głodnych. Dziś nieżywość  – potężnego niegdyś drzewa –  wybuchała żółcią siarki żółciaków siarkowych. Z martwego ciała wylały się owocniki, których struktura i aksamit przypominają usta, uszy i wszelkie inne delikatności. Zastygłe nagle, niczym bukiet ślubny, udekorowały ciemną bryłę dębu. Trochę jak chryzantemy stojące niegdyś na fortepianie. Zatrzymał mnie ten cud na dłużej. Patrzyłem, widziałem przemykające owady, krople płynu. Wilgotne wnętrze siarkowca pośród wszechobecnej suszy. Taka oaza w środku lasu. To nic że na trupie. To coś więcej. Tak rozkład tworzy  piękno. Ot, chwile na żółto malowane.

Udostępnij:
Przejdź do treści