Czas trzcinowisk
Pozornie widać tam jeszcze zimę. Beżowe źdźbła trzcin falują na bagnach. Niby pustka! Zanim staną się zielone, w ich wnętrzach życie rozgości się na dobre. Już teraz żurawie wysiadują tu swoje dwa niezwykłe jaja, bąk buczy wieczorową porą a gęgawy pilnują swoich ciepłych gniazd. U stóp trzcin masy skrzeku żab trawnych i moczarowych ścielą się żelową masą, a już zaczęły gody rzekotki i kumaki. Pod wodą tańczą szczupaki! Ta pozorna pustka widziana z pewnej odległości jest tyglem bioróżnorodności. Czasem jakiś błotniak stawowy zdradzi swoje miejsce lęgowe niosąc patyk z pobliskiego skraju lasu. Wiechy trzcin medytują na wietrze oparte na uszkodzonych zimą i jesienią stopach, a tam już strzelają groty nowych trzcin. Ostre pączki nowego. Za kilka tygodni wróci zieleń, wrócą trzcinniczki i trzciniaki, na które czekać będą brzęczki. W zakamarkach trzcin, w tajnych korytarzach tuż nad wodą kręcą się kokoszki, wodniki, kropiatki i zielonki. Tutaj nigdy nie ustaje życie. To nic, że nie zawsze widzimy, to nic że nie zawsze słyszymy. Ważne, że te ogromne akumulatory dwutlenku węgla ciągle istnieją. Ważne tylko by była tam woda. Ważne, by nikt już więcej nie osuszał tych życiodajnych szuwarów. Falujących na wietrze wieżowców nadwodnych.