
Pramen řeky Odry
Siedziałem nad sączącym się ciurkiem, zwieńczonym czymś co zaraz się wyjaśni… Dwoje małych dzieci, które małymi rowerkami dojechały do źródła Odry, zaczęły się mocno rozglądać i zaglądać do małej budowli.
– Maminko, kde je pramen řeky?
– Támhle…
– Ale tady je chalupka…(trochę słowackim pojechały)
Máma řekla – v chalupě!
Dziecko nie dawało za wygraną – A kdo bydlí v tomto domě?
– Nikdo…
– K čemu je tento dům?
I to pytanie zadałem sobie po dotarciu do źródeł Odry – po cholerę komu tam mały domek??? Wygląda na to, że ta świecka kapliczka została zbudowana w 1985 roku, przynajmniej widnieje tam na komunistycznym betonie napis farbą olejną „1985”. Odra mimo swego piękna i wielkości od początku nie ma szczęścia do swej dzikości. Jak jej nie regulują i prostują, jak jej nie tamują, to nawet źródła nikt nie uszanował i już na samym początku widać tu rękę człowieka. Człowieka z betonu. I żeby jeszcze jakaś rzeźba, jakieś artystyczne spojrzenie na początek czegoś wielkiego, ważnego i łączącego tyle kultur. Nic takiego, to nawet nie jest „gargamel”. Od razu pojawił mi się w głowie internetowy slogan „zaufaj mi – jestem architektem”.
Woda sączy się tu wolno z malutkich młak i gna przez Oderské vrchy – Góry Odrzańskie ku naszej granicy. Zostanę jednak tam gdzie jest „Pramen řeky Odry”. Wokół ogromny zrąb i nasadzenia świerków i buków, troszkę sosny. Ktoś uratował stary las przed kataklizmem! Teraz można spokojnie patrzeć jak rosną drzewa, bo o lesie nie ma mowy. Wzdłuż szlaku ktoś powiesił kartki jak było kiedyś, jak jest teraz. Taki „bifor-after”.
Niegdyś piękny las, górski, stary, świerkowy. Dziś przypomina raczej to o czym mówią oficjalne tablice – poligon wojskowy.
Myślisz, że za każdym wielkim pniem czai się ktoś w moro na lekcji z kamuflażu. Nikogo nie widziałem – zuchy chłopaki! Nawet jeśli las, monokulturę dotyka jakiś problem, to warto w terenach źródliskowych pozostawić jak najwięcej martwych drzew i pozwolić na spontaniczne odnowienie. Martwe drewno zatrzymuje wodę na miejscu. Nagie stoki pozwalają na szybki odpływ i powodzie poniżej.
Posiedziałem trochę u źródła, posłuchałem pary gili, które usiłowały budować gniazdo w kępce pozostałych drzew i z wielkim smutkiem wracałem do mojej doliny Odry. Z myślą – ta rzeka nie ma szczęścia, jest od lat dręczona i niszczona. Po drodze usłyszałem już w naszym radiu, że w starorzeczu pod Januszkowicami znaleziono martwe ryby… Nie da się inaczej.
Oddać jednak należy Czechom, że mają podpisane przy drogach cieki, można poznawać nazwy i czytać ich kilometraż. Pozwala to śledzić stale, w której jesteśmy dolinie i widzieć jak zbliżamy się do źródła. Mieszkam w okolicy, gdzie mamy najgorsze drogi w Polsce i nie mogłem nacieszyć się lokalnymi drogami w Czechach. Mały kraj, ale dużo tam pragmatyzmu i chyba bliżej im teraz do cywilizacji.
Dajmy miejsce rzekom, od nich naprawdę zależy los ludzi. I nie chodzi tu o korzystanie turystyczne z rzeki, przemysłowe czy komunikacyjne. Tu chodzi o ścisły związek siedlisk z wodą. Z płynąca wodą! Tam gdzie woda płynie tam są łęgi! Tamowanie rzek zabija łęgi, a tych jest jak na lekarstwo. Warto o tym pamiętać u źródeł tej dużej, europejskiej rzeki/ řeky. Rzeki, od której zależą setki tysięcy ludzi, a w zasadzie miliony. Weźmy Odrę pod skrzydła ochrony!

DCIM100GOPROGOPR8283.JPG