
Oddech na pastwisku?
Wczoraj w społecznym rezerwacie przyrody, gdzie pasą się krowy, wpadła mi w ręce książka o owcach. Cóż, owiec jak na lekarstwo, ale w dolinie Łachy jeszcze kilka się pasie, a nawet urodziły się młode. Pomyślałem sobie, że krowy czy owce, co za różnica skoro pastwisk jest coraz mniej. Krowy jedzą kiszonkę z kukurydzy zamknięte w wielkich halach a owce stają się w naszej okolicy raczej zwierzętami ozdobnymi u ludzi, u których jest jeszcze potrzeba oglądania zwierząt z bliska. Książka „Złap oddech na pastwisku. Terapeutyczne beczenie owiec” to nie jest biografia owiec, ale właśnie rodzaj tęsknoty za ekstensywnością, za spokojem i za przyrodą na pastwiskach, która to w ostatnich latach znika z naszej rzeczywistości. Tak znikają bociany białe, zmniejsza się liczebność gawronów, z nadbużańskich piaszczystych łach znikają czajki, bo znikają pastwiska. Wszędzie tam gdzie krowy czy owce pasą się jeszcze na rozległych trawiastych obszarach, przyroda trzyma się nostalgicznie bo nostalgicznie, ale ważnych dla mojego pokolenia wspomnień z dzieciństwa. Piotr Tryjanowski i Roman Cieślar opowiadają nam o tym jakich cudów możemy się spodziewać, gdy te beczące kosiarki pojawią się w naszym życiu. Książkę jeszcze studiuję i z ciekawością podążam owczym tropem, który przewija się na kartach książki. W moim życiu pojawiła się kiedyś czarna owca i z radością odkryłem, że autorzy napisali o naszym projekcie w swojej książce i choć to już historia, przez wiele lat owce beczały pomagając osobom wykluczonym. Książka o owcach, w czasach gdy sztuczna inteligencja zmienia świat, wymaga ogromnej odwagi od autorów, by pokazywać rzeczy uciekające, ważne i często ignorowane we wszechogarniającym pędzie Antropocenu. Warto do tej książki zajrzeć.
Piotr Tryjanowski, Roman Cieślar. Złap oddech na pastwisku. Terapeutyczne beczenie owiec. Lanius. Poznań 2023.
Piotr pisał już o winie, to musiał jak widać wrócić jakoś do serów. Owce to doskonały pretekst by wino z serem połączyć. Dziękuję Piotrze za książkową niespodziankę.