Zacznę dziś od muzyki, bo bez tego trudno będzie Wam przeczytać resztę, choć z pewnością da się to zrobić bez słuchania. Trzeba włączyć taki utwór - https://www.youtube.com/watch?v=auD7AlDrHgI To muzyka, która otwiera ciszę wieczoru, pełnego mgły, ciemności mieszającej się z nieistniejącym blaskiem
Czas jesiennej kanikuły. Nikt nie myśli o wysiłku rozmnażania. Tylko połów, suszenie skrzydeł, połów i długie nocy do rozmów o stanie świata. Gulgi, szepty, ochrypłe zawołania. Język nadrzecznych rozważań. Dobry ciepły dzień, suche skrzydła, żołądek po brzegi. - Co dziś jadłeś?
Kiedy zaczynałem swoją przygodę z żurawiami ich liczebność zaczynała dopiero wolno rosnąć. Sporo mówiono o przyczynach zanikania populacji w poprzednich stuleciach. Nie wiem czy wiecie, ale przynajmniej w Niemczech polowano na nie do 1920 roku. W średniowieczu, jak wynika z
Horyzonty, odległości, przestrzenie. Drogi, których nie widać. Szlaki na chwilę. To świat ptaków przelotnych. To świat jesiennych wędrówek. Jeszcze w noc, jeszcze gdzieś tam na miejsce. Na noc. Do siebie mimo, że u kogoś. Czas podróży nieśpiesznej. Taki jesienny odpoczynek
Jeszcze są. Ale jednego młodego już nie ma… Ruszyły. Dorosłe o czym już wczoraj wspomniałem zachowują się jak nigdy dotąd na tym stanowisku. Do tej pory, a gniazdo jest u mnie od 1991 roku, karmiące dorosłe rozlatywały się na noc
Po wczorajszym wpisie dostałem sporo pytań czy to moje podwórkowe uległy porażeniu prądem. Nie. Moje są jeszcze razem. 4 sztuki. Po odplątaniu ze sznurków podczas obrączkowania nie doszło do powikłań. Wszystkie lotne, wszystkie zdrowe. Platforma typu Konieczny-Łukasik jak widać działa. Wychowało
Nie ma już dla niego miejsca w gnieździe. Wiecznie puste żołądki domagają się wszystkiego co chowa za pazuchą. Głodne i głodne. Dżdżownice leją się z nieba, ale nie ma takiego worka, który dałby się dopełnić. Ojciec ucieka na pobliską lampę.
Wyleciała z gniazda piątka młodych. Dwa pisklaki strasznie i ciągle domagają się pokarmu, kolejne dwa umiarkowanie a jeden siedzi na rynnie jak świr i nic. Żółte, rozdarte do granic gardło mówi rodzicom, że jesteś głodny, że żyjesz, że domagasz się
Ona siedzi na grudzie ziemi i czeka. Poprawia pióra, czyści. Trochę jak w SPA. Piaskowym SPA bez wody, czyli nie w SPA. Ona siedzi. Piękna. On jednak nieco piękniejszy, żywsze barwy. Choć raczej tu o zaradność chodzi niż fejsbukowe piękno.
Kiedy z bocianiego gniazda dobiegają klekociki, chichoty, gulgoty i takie odgłosy jak z głodnego żołądka to znak, że można już zajrzeć do podwórkowego gniazda i policzyć pisklęta. Oczywiście do lotności mają jeszcze niecałe dwa miesiące, ale ciekawość mnie zżerała od