Jeszcze są. Ale jednego młodego już nie ma… Ruszyły. Dorosłe o czym już wczoraj wspomniałem zachowują się jak nigdy dotąd na tym stanowisku. Do tej pory, a gniazdo jest u mnie od 1991 roku, karmiące dorosłe rozlatywały się na noc
Po wczorajszym wpisie dostałem sporo pytań czy to moje podwórkowe uległy porażeniu prądem. Nie. Moje są jeszcze razem. 4 sztuki. Po odplątaniu ze sznurków podczas obrączkowania nie doszło do powikłań. Wszystkie lotne, wszystkie zdrowe. Platforma typu Konieczny-Łukasik jak widać działa. Wychowało
Nie ma już dla niego miejsca w gnieździe. Wiecznie puste żołądki domagają się wszystkiego co chowa za pazuchą. Głodne i głodne. Dżdżownice leją się z nieba, ale nie ma takiego worka, który dałby się dopełnić. Ojciec ucieka na pobliską lampę.
Wyleciała z gniazda piątka młodych. Dwa pisklaki strasznie i ciągle domagają się pokarmu, kolejne dwa umiarkowanie a jeden siedzi na rynnie jak świr i nic. Żółte, rozdarte do granic gardło mówi rodzicom, że jesteś głodny, że żyjesz, że domagasz się
Ona siedzi na grudzie ziemi i czeka. Poprawia pióra, czyści. Trochę jak w SPA. Piaskowym SPA bez wody, czyli nie w SPA. Ona siedzi. Piękna. On jednak nieco piękniejszy, żywsze barwy. Choć raczej tu o zaradność chodzi niż fejsbukowe piękno.
Kiedy z bocianiego gniazda dobiegają klekociki, chichoty, gulgoty i takie odgłosy jak z głodnego żołądka to znak, że można już zajrzeć do podwórkowego gniazda i policzyć pisklęta. Oczywiście do lotności mają jeszcze niecałe dwa miesiące, ale ciekawość mnie zżerała od
Jeśli masz nocą oczy szeroko otwarte, to w dzień warto je nieco przymknąć i patrzeć na świat spod oka. Warto też skorzystać z lekcji kamuflażu i zabunkrować się w jakimś iglaku, tak aby Cię te drobne ptaszki szybko nie dostrzegły
Czas muchołówek! Tym razem tych smutniejszych czyli żałobnych. Byłem dziś w Brodnickim Parku Krajobrazowym i już na początku, wchodząc na teren Dyrekcji Parku, przywitał mnie głośny śpiew samca muchołówki żałobnej. Nadskakiwał, puszył się, trzepotał skrzydełkami, ale przede wszystkim był głośny.
Są oczy i są oczy. Te akurat widzą więcej. Jej mądrość i czujność mnie ujęła. Kiedy szli ludzie, spokojnie skubała trawę nad leśnym stawem, a wraz z nią drugi rodzic i dwójka podrośniętych piskląt. Choć oczy latały w prawo i
Potrząsał mokrą głową na brzegu śródleśnego stawu. Małe krople wody rozpryskiwały się niczym serduszka w dzwoneczkach i grały jakąś stawową melodię przypominającą deszcz. On silny, dobrze wybarwiony z pięknie wykształconym guzem nad dziobem. Oglądanie takiej tryskającej zdrowiem twarzy przynosi radość.