
Dramat płazów
Z roku na roku jest ich mniej. Wszędzie tam, gdzie płazy rozmnażają się w oczkach śródpolnych czy śródleśnych, przynajmniej na Dolnym Śląsku, trwa płazi dramat. Wiele larw nie zdążyło przekształcić, a to przecież nie pierwszy taki sezon. Ten jest szczególny, nawet żaby z kompleksu żab zielonych cierpią bez wody. W oczku wodnym, gdzie zwykle godowały ich setki doliczyłem się zaledwie trzech osobników w rozwodnionym mule. Czaple pozamiatały wszystkie ryby i płazy, niedobitki wegetują. Nawet ostatni krótki deszcz nie zmienił sytuacji na lepsze. To kolejny argument za tym, by tworzyć tysiące małych zbiorników na rowach niegdyś osuszających tereny podmokłe. Żarty się skończyły, za chwilę zabraknie osobników dorosłych, które będą mogły przystąpić do godów. Ratunku rre kum kum …
PS
Jeżdżę ostatnio po kraju i przeraża mnie ilość wierconych studni na polach do… podlewania kukurydzy!!! Sięganie po wodę podziemną do podlewania kukurydzy jest gwałtem na ludziach mieszkających w tym kraju. To zasoby wody pitnej, której może zacząć brakować w wielu miejscach, zresztą wiele samorządów apeluje o oszczędzanie wody. Zasoby wód podziemnych odtwarzają się latami, a ich wykorzystywanie do podlewania monokultur, zwłaszcza w ciągu dnia, a nawet w samo południe jest po prostu zbrodnią. Zielony trawnik w czasie suszy jest po prostu oznaką głupoty. Przepraszam wiertaczy, rozumiem że macie swoje 5 minut, ale potrzebne są zmiany systemowe, które zatrzymają wodę, zanim odpłynie z rybami do Bałtyku.