blog.

Na żywym też można poużywać

Trzystuletnie dęby to spore osiągnięcie w naszych warunkach. Chylą się wtedy wolno ku starości. Ich wielkie ciała, pachnące wewnątrz dobrym miodem zaczynają mieć coraz większe zmarszczki kory. Powykręcane stawy wielkich ramion i dłonie skierowane ku górze, wolno zaczynają opadać. Reumatyczne gałązki też już dopada zmęczenie. Cera już nie ta, dziary po koziorogach wskazują na długą historię tych drzew. Z małych otworów po larwach tych wielkich kózkowatych wyglądają czasem ciołki matowe, przebiegnie jakiś paśnik a z dziupli zajrzy w parny dzień pachnica. Zimą, wielkie dęby wezmą pod opiekę nietoperze, które wcisną się w koziorogowe korytarze. Ich ciała, mimo upływu wieku ciągle twarde. Nawet po śmierci przez dziesiątki lat będzie karmić sobą niezliczone i dziwaczne czasem organizmy. Takie dęby na stare lata pokażą jeszcze wszystkim języki i zabiorą swoją historię do jakiegoś drzewnego nieba. Te jęzory to owocniki ozorków dębowych, grzybów krwistych i trochę jakby z innego świata. Jeszcze owocują, jeszcze te rzadkie grzyby trzymają się swych potężnych starców, matuzalemów pośród wszelkich drągowin i krzewów. Czasem tylko bluszcz doświadczy dębowej audiencji i owinie jego ciało niczym boa tancerkę z Moulin Rouge.

Udostępnij:
Skip to content