Późne gody
Popadało. Na łąkach kałuże wody. I… i wędrujące kumaki. Kiedyś późnym latem i jesienią kumaki wychodziły ze zbiorników wodnych i podążały do kryjówek na lądzie, gdzie spędzały zimę. Teraz powychodziły nieboraki z kryjówek i zaczęły godować. Ich głosy roznoszą się po łąkach. Brakuje tylko głosów czajek i rzekotek. Nie, nie to nie wiosna. To brak wody uniemożliwił im rozród w tym sezonie. Teraz próbują nadrobić stracony czas, ale temperatura wody będzie spadać i nie mają już większych szans na sukces. Wieczorową porą spotkałem takiego jednego, który z kałuży do kałuży podążał. Spieszył się, bo kruków pojawiło się sporo w okolicy. W wodzie czuł się jak ryba, na lądzie wolał być krótko. Z oczek wodnych jego pobratymcy nucili swoje smętne melodie. Klimatyczne pieśni z bagien. W prawie jesiennej ciszy ich trąbki brzmią szczególnie, a krzyczący przy odlocie kwokacz zburzył porozumienie kumaków. Świat zamilkł na chwilę. Ciemno już, a z lasu zaczęły dochodzić pierwsze porykiwania jeleni. Jesień idzie.