blog.

Bioróżnorodność w rolnictwie – czy jest szansa dla przyrody w agrocenozach?

Kiedy rodzinne stado kuropatw wyszło z tarninowych czyżni na skraj pól, serce zabiło mi szybciej. Moje dzieciństwo to było właśnie łażenie za kuropatwami, dokarmianie ich zimą i wysłuchiwanie po nocach marcowych kogutków. Potem, przez lata ich nie słyszałem, nie widziałem w dolinie. W ostatnich latach pojedyncze pary zaczęły pojawiać się na skraju naszych rezerwatów. Miedze, pastwiska, zarośla tarniny, róż, gruszy i pokrywające je czasem welony chmielowe, to doskonałe środowisko dla tych dość rzadkich, przynajmniej na Dolnym Śląsku ptaków.

Tak się złożyło, że będę jutro opowiadał o bioróżnorodności w rolnictwie, w ramach konferencji

„Praktyczne aspekty ochrony różnorodności biologicznej ”

organizowanej przez Kujawsko-Pomorski Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Minikowie. Będzie krótka chwila o tym co się jeszcze uchowało w agrocenozach, co trzeba chronić i czy nie zmienić systemu wsparcia, w którym przyroda będzie warunkiem uzyskania dopłat. Niby to wszystko oczywiste, proste gdy się widzi i rozumie procesy przyrodnicze, ale ciągle oblane betonem zachłanności i czystej głupoty. Na przestrzeni lat, elementów przyrodniczych w krajobrazie rolniczym ubywa i zdaje się, to ostatni czas na zachowanie tego wszystkiego, bez czego nowe pokolenia będą uboższe i okradzione przez wady wzorku naszego władania ziemią. Myślę o krótkowzroczności.

Nie zmienimy już  ludzi, którzy przyrody nie potrzebuję do życia i nie rozumieją, że kopią dołek swoim wnukom, ale możemy pokazywać dzieciom, że mają szansę na lepsze życie na wsi, jeśli tylko zostawi się to wszystko, co tworzy podstawę egzystencji całych powiązań między gatunkami, siedliskami i właśnie nami. Wiem jednak, że to dużo więcej niż zbudowanie wieżowca czy rakiety kosmicznej. Warto próbować. Trzeba mówić głośno, że świat bez miedz, to świat tracony.

Tu można się jeszcze zarejestrować

https://kpodr.clickmeeting.com/915859237/register

Udostępnij:
Przejdź do treści