blog.

Zawołanie lata

Lato, jakby nic się nie zmieniło od blisko pięćdziesięciu lat. Ten sam las, te same krzyki młodych myszołów, a u ich stóp na kwitnących sadźcach konopiastych tłum pospolitych motyli. Trochę mięty drążonej przez fantastycznie złotki jasnotowe i zapach dojrzewającego pszenżyta. Jakby czas na zarośniętej drodze się zatrzymał. Może trochę starsze wierzby okulawione wiatrem, może brakuje kilku dębów porażonych piorunami. Jeden z nich został uderzony na moich oczach. Wtedy, tuż po burzy też krzyczały młode myszołowy, a sąsiad zaganiał kilka krów do domu. Wolnych krów w zasadzie już nie ma. Pod dębem myszołowa, na małej skarpie rozłożyły się pszeńce gajowe malując na żółto fioletowo fragment rodzącej się polany. Myszołów pojęczał jeszcze chwilę i zniknął w gąszczu pobliskiego łęgu. Tyle się wydarzyło przez ostatnie lata, a tu nic, myszołowy krzyczą latem swoje zawołania. Zaklinają młodość.

Udostępnij:
Skip to content