
Czas otłuszczania
Samo otłuszczanie dla ludzi nie brzmi w tych czasach najzdrowiej. Susły, nie tylko w niedzielę, muszą zjeść dobre śniadanie, dobre śniadanie, dobre drugie śniadanie, dobre drugie śniadanie, dobry obiad, dobry obiad, dobry obiad, dobry obiad, dobry deser, dobry podwieczorek, dobry podwieczorek, dobrą kolację, dobrą kolację, ponieważ przed nimi nie tylko ciemna noc, w ciemnej norze, ale już za chwilę zimna zima, w komorze hibernacyjnej. Czas otłuszczania przyszedł jak każdego roku. Dojrzałe nasiona traw, kiełki koniczyny, chrząszcz, żuk, pisklę, jaszczurka, wyka, szczotlicha, koniczyna polna, życica… i tak chrup, chrup i tak mniam, mniam a zadek rośnie. Marzeniem susła jest być XXL, bo to gwarantuje im dobry sen. Sen, w którym serce bije raz na minutę, a w głowie czyszczony jest twardy dysk z pamięcią. Wszystkie kłótnie i niesnaski zostaną zapomniane i na początku marca przyjdzie im uczyć się świata na nowo. Niektóre już w sierpniu, inne we wrześniu a pojedyncze w październiku pójdą spać. Wszystko co w tym sezonie się zdarzyło przestanie być dla nich ważne. Samice otłuszczają się szybciej, gdyż po urodzeniu dzieci ich hormony robią wszystko by mama była okrąglutka i śliczniutka. To też gwarancja wiosennej gotowości do rozrodu. U susłów obżarstwo nigdy nie mogłoby być grzechem, raczej powinnością i szansą na przetrwanie. Życzę susłom moręgowanym smacznego i deszczu, który podleje ich kserotermiczne ogrody.