blog.

Portret kleszcza z zającem

Fotografowanie kleszczy w warunkach naturalnych jest o tyle trudne, że ich pokarm generalnie jest dość szybki. Zdarzy się jednak czasem, że jegomość gospodarz zatrzyma się na chwilę udając źdźbła trawy i wtedy trzeba tylko znaleźć kleszcza. Wszystko trwa zbyt szybko by można było przyjrzeć się z bliska krwiopijcy, ale przynajmniej można zapamiętać, że szyja zająca to słabo chronione miejsce. Zapewne skoki tu akurat nie sięgnęły, choć czyszczenie akurat tylnymi łapami szyi nie powinno być problemem. Po doświadczeniach z boreliozą jestem wyczulony na kleszcze, choć przyznam, że nie mam na nie sposobu i nawet stosowanie chemii nie przekonuje ich do opuszczenia potencjalnego dawcy krwi. A co dopiero taki zając? Jak ma się pozbyć takiego gościa, który pojawia się nie wiadomo skąd i przytula się do ciebie bezwiednie? Tak to już jest w ewolucji, że gospodarz i pasożyt muszą ciągle prześcigać się w związkach i rozwiązkach by…obydwa gatunki ciągle funkcjonowały. Przy okazji inne gatunki ewoluują dopasowując się do tych podstawowych. Przy okazji i nam się obrywa.

Udostępnij:
Skip to content