Malowany ptak jak u Kosińskiego
Wróble nie myślą, że papuga ma taki dziób, którym otworzyć im może dostęp do nasion, o których same mogą tylko pomarzyć. Wolą ją przeganiać. Ona, z racji swej potrzeby bycia w społeczności pcha się do nich bezustannie i próbuje z nimi żerować. Uciekła na chwilę przez kraty swojej klatki. Wróci, bo nie będzie miała wyjścia, a świat wokół niej robi się dość wrogi. Wróci zanim ją zadziobią. To nic, że wróble między sobą się kłócą i przeganiają, wystarczy, że pojawił się wśród nich malowany ptak i od razu razem ruszają do przegonienia egzotycznego gościa. Tak jest prościej, wygodniej. Kolorowe pióra falistej kolą w oczy. Wszyscy mamy bure i szare, i tak jest, i tak ma być, i tak będzie… Patrzyłem z ciekawością na interakcje międzygatunkowe i wróciła mi czytana już dawno książka Janusza Kosińskiego „Malowany ptak”. Trochę oczami małego chłopca próbowałem spojrzeć na zderzenie wróbli z papużką. I od razu obrazy z książki zaczęły pojawiać się przed oczami. Bycie innym, nieco innym budzi w ludziach strach, często nienawiść a nawet prowadzi do pobić i śmierci. Wszystko dlatego, że ktoś, gdzieś, kiedyś powie o tych czy o innych, o różnych od nas, że oni są wszystkiemu winni i zaczyna się fala nienawiści. Przy okazji jak się jeszcze podsypie tu i tam trochę ziarenek dla tych takich samych, to będą oni jeszcze bardziej zajadli. Lepsze kilka stęchłych ziarenek uzyskanych bez wysiłku niż otwarcie się na nowe.