Coś na upały?
Ponoć znów zbliża się do nas pył znad Sahary. Mają paść rekordy ciepła w kwietniu i znów pogmatwany klimat ma pokazać, że może z nami robić co chce. Lato w kwietniu bywało, ale bywała też zima. Na ochłodzenie myśli o gorącym kwietniu, który może wysuszyć oczka wodne z płazami, wolę się przenieść myślami do krainy za kręgiem polarnym. Taki widoczek z Morza Barentsa łagodzi we mnie klimat i chcę wierzyć, że nie poszybujemy w jakieś przekraczające wyobraźnię ocieplenie i skutki. Naiwność, nadzieja, niemoc. W głębokim fiordzie, stabilizowanym morskim klimatem ani zima, ani lato nie wydają się być ekstremalne. Tu jeszcze jest jakoś takoś, choć i tu zdarzają się rekordy ciepła. W pięknych miejscach łatwiej myśleć o zmianach, w mieście bez drzew takie myśli mogłyby zabić. Dzielę się obrazkiem, miejscem do zastanowienia się, zadumy, nad zadaniem sobie pytania o co w tym wszystkim chodzi? Jeśli nie zadajemy pytań, to życie może stanie się proste, ale ktoś za nas znajdzie takie odpowiedzi, które nam to życie skomplikują.