
Jakiż jestem piękny!
Płazy budzą mieszane reakcje u oglądających. Jedni się zachwycają, inni wręcz brzydzą. Ja należę do tych pierwszych, z dodatkiem plus. Sezon rozrodczy u kumaków rozciąga się na kilka miesięcy, a tym samych ich melancholijne, acz głośne z bliska głosy, budują adiosferę bagien. Można by zostać z nimi i zapomnieć wszystko jak u Stachury. Tyle, że zamiast na wrzosowisku, tu tym razem na kumakowisku. Nadymane, jakby za chwilę miały wybuchnąć rozbrzmiewają, choć mimo, że ich ciało ciągle przepompowuje powietrze, wydają się być zastygłe w swojej gotowości do rozrodu. Wiszą na wodzie tak długo, aż inny absztyfikant nie zechce zagarnąć trochę błota. Wtedy dochodzi do szybkich zapasów, tak że pomarańczowe plamy brzucha kotłują się przez chwilę, aż ten słabszy zniknie w otchłani nagrzewającej się kałabani. Trochę się dziś zapomniałem przy ich podglądaniu i dopiero pijawki wchodzące w crocsy przypomniały mi, że blisko dwie godziny siedzenia w bajorku minęły z kumakami jak z bicza strzelił. Są fascynujące w swej cudownej brzydocie. Przystojny jak kumak – można by utrzeć nowe powiedzonko, zresztą jakoś się z nimi utożsamiałem dziś, bo wyglądały jak po dobrym obiadku. Choć na jedzenie to raczej nie mają czasu podczas godów. Teraz im w głowie rozród! Teraz im w głowie szał rozlewających się hormonów. Teraz jest czas genetycznych transferów. Jak w okienku transferowym piłkarzy. Tu chodzi o to by dusza ukryta w DNA znalazła się za rok w bagienku. Przed maluchami droga usiana wertepami życia i tylko niektóre pojawią się w dołkach za lat kilka.
Ochrona płazów to ochrona nie tylko naszego zdrowego życia, ale też dziedzictwa kulturowego. W iluż filmach słyszymy głos kumaków, który ma potęgować strach, tajemnicę nocy, zagadkę. Grozi im bardzo susza i przemysłowe rolnictwo. Wystarczy zacząć chronić mokradła, byśmy wspólnie z nimi żyli jeszcze w przyjaznym zdrowemu życiu środowisku. Bądź jak kumak – zadbaj o swój kawałek błota!