
Czujność
Są oczy i są oczy. Te akurat widzą więcej. Jej mądrość i czujność mnie ujęła. Kiedy szli ludzie, spokojnie skubała trawę nad leśnym stawem, a wraz z nią drugi rodzic i dwójka podrośniętych piskląt. Choć oczy latały w prawo i w lewo, ale ze spokojem i pełnym wglądem w środowisko. Gdy na horyzoncie pojawiła się osoba z psem, moja bohaterka bez zastanowienia pociągnęła rodzinę do wody i czym prędzej odpłynęli w bezpieczne szuwary. Doświadczenie pokoleń jasno mówi, że pies to czworonożny drapieżnik. Chwile obserwacji gęgaw, niegdyś tak rzadkich zawsze przypominają mi chwile sielskiego dzieciństwa. Wtedy bałem się wielkich gąsiorów, które wychodziły na wiejskie drogi z kałużami i syczały na nas próbujących znaleźć sobie jakąś zabawę w przestrzeni otwartej. Zawsze jednak budziły ciekawość. Były uważniejsze od kur oraz kaczek i pilnowały zagród czasem lepiej od Burków najczystszej rasy Koktajler Wiejski (ostatnio usłyszałem tę piękną nazwę kundelków). Wtedy, też ich lotki miały dla nas ogromne znaczenie bo można było zrobić z nich spławik do leszczynowej wędki. Dawno nie widziałem błąkających się po wiejskich drogach gęsi, które wiedziały dokąd wracać wieczorem. Patrząc na gęgawy, trochę mi się ten świat sprzed 45 lat wyświetlił. To niesamowite jak to szybko minęło. Wieś zmieniła się jeszcze bardziej. Te obrazy z dzieciństwa to wielki skarb, który można sobie wyświetlać gdy wracają wspomnienia. Jedno z gęsich piór służyło mi jako zakładka do książki „Złoto Gór Czarnych” Krystyny i Alfreda Szklarskich. Jedna gęś, jedno dość smutne oko, a tyle wspomnień.