Borsuk przydomowy
Od kilku dobrych lat obserwuję zbliżanie się borsuków do domów na wsi. To, że przychodzą nocą do ogrodów w poszukiwaniu pożywienia nigdy mnie dziwiło. Jeden wpadł kiedyś do piwnicy bez wyjścia i musieliśmy go ratować, inny rozgrzebuje pryzmy trocin w poszukiwaniu rohatyńców i larw wszelkiej maści. Czasem przychodziły do kukurydzy. Jednak w ostatnich latach zaczęły kopać nory pod pryzmami drewna opałowego. Ten z fotopułapki, na fotografii, pobił w dolinie Łachy nowy rekord w konkursie „odległość nory od drzwi wejściowych do domu”. Ostatni rekord to 97, 2 m. Poniżej stówy, to już coś. Obecny rekord to 47,6m. Jak na razie to najodważniejszy borsuk w dolinie. Aktywny jest od około godziny 20 i jakoś nie przejmuje się obecnością gospodarzy, choć unika ich oczu. Trudno nie zauważyć jednak jego działań: wygarnianej ziemi z nowego domu czy odchodów. Dawno temu, gdy w Londynie pokazywano zsynatropizowane borsuki i gdy je tam widziałem na żywo, cieszyłem się, że nasze dziksze, że w lesie… A teraz… Londyn, Głębowice, Trzcinica Wołowska jeden pies! Przepraszam, jeden borsuk!