blog.

Kwiaty ciemności

W wyjątkowej ciemności żyje ten kruszczyk. Te, które od lat obserwuję preferują dno starych grabowych lasów, czasem buków i starych dębów. Nie szukają świetlistych polan, ale miejsc, gdzie z zeszłorocznych liści można wyjść oraz wydać kwiaty i później nasiona. W tej piwnicy lasu nawet w południe jest ciemnawo, a przedzierające się czasem promienie słoneczne malują dno świetlistymi palcami prosto z nieba. Nie ma ich zbyt wiele, za to są dość rosłe i widoczne na tle zszarzałych brązów liści, które pamiętają poprzednie sezony. Czasem pojedyncze, czasem w kępkach wynicowują różowonabiegłe ciała ku tym resztkom przesączonego butelkową zielenią światła. Jakby ukradły krasnorostom trochę ich historii. Siny róż jak u ledwo rosnących trzykrotek w szkole podstawowej, na parapetach, do których już nic nie docierało. Ani światło, ani sprzątanie. Rubieże ostateczności. Wystarczy jednak pochylić się, usiąść obok i dostrzec piękno skupionych w kwiatostanach pojedynczych kwiatów. Wokół cisza, słychać tylko oddech gołębia siniaka, który odpoczywa w ciemnych koronach grabów. Szmer liści pod wolno idącym kozłem i delikatnie szuranie nornicy rudej, tuż obok, tuż za jedną z fałd starego drzewa. Starzejące się koźlarze grabowe myślące już o odejściu z tej ciemnicy. I ślimaki. Te bez domu, bez szacunku, bez wstydu kochające się pod kruszczykami sinymi, jakby świat zatrzymał się w tym lesie na dobre. Czasem jakiś gołąbek zielonawy, grynszpanowy i taki nie wiadomo już jaki ze zżeranym kapeluszem, na którym buraczkowa czerwień była znoszona jak ślubny garnitur  dziewięćdziesięciolatka. To świat kruszczyków sinych. Sinych różów, krasnorostowych barw i ciszy, jaką las niesie już na koniec lipca.

Jeśli miałbym dołączyć jakąś muzykę, hmm, to byłby to dziś jeden z Koncertów Brandenburskich Bacha. Z tych smutniejszych raczej, ale jakże pięknych i subtelnych: https://open.spotify.com/track/28yPORdsrmitCXSZhQMIgR?si=1c0d1bf987dd4658

 

Udostępnij:
Przejdź do treści