blog.

Kąkol – gorzki smak przeszłości

Dziś szukam go z wielką ciekowością i emocjami. Kiedyś był zmorą na wsi. Wszystko przez gitaginę! To taka trująca saponina, która zepsuć może nie jedno ciasto. Zepsuć to mało powiedziane. To mocna trucizna. Kiedyś, gdy było sporo kąkolu w zbożach, przekleństwem było przesiewanie nasion i oddzielane tych dobrych od tych z trucizną. I tu wracają opowieści babek i dziadków, którzy wspomnienia o kąkolu łączyli z opowieściami o ich życiu. Czasem to były własne dziadki, czasem cudze ale mianownik był wspólny. To ciężkie życie, które przetaczało się przez nasz kraj od lat. Konsekwencje pańszczyzny dostrzec można do dziś, a społeczeństwo potrzebować będzie jeszcze sporo czasu by poszukać w sobie prawdziwej wolności. Przy okazji kąkolu warto polecić dwie książki:

  1. Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa. Kamila Janickiego.
  2. Chłopki. Opowieść o naszych babkach. Joanny Kuciel-Frydryszak

Dobre książki do nauki prawdziwej historii naszego kraju. Ze smutkiem trzeba powiedzieć, że ta historia nie jest nauczana w szkołach. Tu nie ma patetyzmu, tu są smutne doświadczenia tysięcy ludzi traktowanych tak a nie inaczej. Być może przy wybieraniu ziaren kąkolu, ktoś zastanawiał się nad swoim ciężkim losem. Choć nie pisząc i nie czytając nie zdawał sobie sprawy, że mógłby żyć inaczej. Że mógł być wolny.

Kąkol odszedł wraz z pańszczyzną i z chemizacją rolnictwa. Obydwa procesy niczego dobrego nie niosły i nie niosą temu światu. Dziś to rzadka roślina związana z uprawami. Warto jednak poprzyglądać jej kwiatom i mimo zagrożenia dostrzec ich piękno i unikalność. Dodam tylko, że to arecheofit pochodzący z obszaru śródziemnomorskiego, u nas znany od neolitu. Gdy te worki z ziarnami zbóż wędrowały po Europie, zawsze kilka ziarenek kąkolu podążało cichaczem do nowych ziem. Człowiek to niezły rozsiewacz wielu roślin. Nie zawsze to wychodzi na dobre.

Udostępnij:
Skip to content