
Kometa nad Doliną Łachy
Być może Tove Jansson miała okazję oglądać kometę nad skandynawskim niebem i przelać swe obawy na bohaterów z jakże cudownej Doliny Muminków. Patrzyłem dziś na zachodnie niebo, w uszach miałem Felicjana Andrzejczaka i jego Noc Komety. W głowie Krzysztofa Kowalewskiego interpretację książki Tove. „Dziwna rzecz z tymi drogami i rzekami…” – pomyślał Ryjek. Tak dziwnie dziś było w dolinie. Na niebie kometa C/2023 A3 Tsuchinshan-ATLAS wędrująca swoją drogą, o której przed 2023 rokiem jeszcze nikt nie wiedział. Co ciekawe Ryjka interesowało co jest tam dokąd idzie, droga, rzeka, ścieżka, dróżka komety.
Interesowały go nieodkryte ścieżki. Mnie pasjonował widok, który ponoć raz na 60. tysięcy lat można oglądać w tych październikowych dniach. Odsunęła się nieco chmura, druga przykryła nieco księżyc i na zachodnim niebie pojawiło się ciało niekoniecznie niebeskie choć z nieba właśnie. W dolinie Łachy jasno, drzewa rzucają wielkie cienie na nocny horyzont, puszczyki wykrzykują swoje zawiłe zawołania, jakieś drozdy przeleciały przez tarczę księżyca. Wydawać by się mogło, że taki niezmącony nocny krajobraz trwa od tysięcy, milionów lat. Nagle w obiektywie zaczęły pojawiać się biegnące tu i tam elonymaski, jakieś satelity, zdaje się i stacja kosmiczna błysnęła przez chwilę, a gdzieś nad Polkowicami pojawiły się na niebie tajemnicze flary. Z jednego źródła światła dzieliły się na trzy, znikały i za jakiś czas znów. Pomyślałem, że to jakieś ćwiczenia samolotów, i że jakiś Maverick zrzuca za sobą flary dla pocisków lubiących ciepło. Nie wiem co to było.
Brakowało mi jedynie ciszy. Dwa duże ciągniki, te co od kilku lat przylatują do nas z północy, wyły swymi motorami w całej dolinie i strzelały halogenami po polach. Przyziemny agrokosmos. Dźwięki rozpraszające i raczej wyganiające z doliny. Na szczęście ucho wyłapało jeszcze skomlenie wilków i kaczki krzyżówki patrolujące dolinę. Kometa nad Doliną Łachy chowała się nad rudawskim lasem, księżyc gasił swoim, a w zasadzie nie swoim światłem blask komety. Tak często dzieje się z epigonami, którzy inspirując się innymi próbują świecić światłem nie swoim, odbitym. Noc jakże nowoczesna, satelitowa, samolotowa, wyjąca. Zanieczyszczenie dźwiękiem ludzkiej wyobraźni, kradło naturalną ciszę. Pomyślałem sobie, że może czas by zobaczyć co jest na końcu polnej ścieżki, pomyślałem Ryjkiem i zniknąłem w nocnym lesie. Wyraźnie ciszej. Kometa ginęła już za postrzępionymi ubraniami sosen. Noc. Traktory.
To może posłuchajcie ze mną Kory, która śpiewała pięknie ” Czas od pięt mnie cicho zjada
Truchtem biegnie do sąsiada” no i „A planety szaleją, szaleją, szaleją…I śmieją, się śmieją, się śmieją”
Oczywiście piosenka „Szał niebieskich ciał” Maanamu!
………………………………………………………………………………………………………………………………………………………….