blog.

Sezon truskawkowo-listopadowy

W tej całej listopadowej szarości, deszczowatości, niskości chmur i czerniejących od wilgoci pni drzew, może zdarzyć się płomyk nadziei, choć to to nadzieje płonne. W jesiennych liściach truskawek obudziły się białe kwiaty! Optymistycznie! Potrzeba przekazania DNA jak widać góruje nad rozsądkiem fenologicznym. Zresztą fenologia przy zmianach klimatu szaleje niczym naród u Zenka na koncercie. Nie ma na to rady. Ruletka pogodowa musi bardzo denerwować synoptyków, choć zdaje się żyją oni teraz w tak zwanych ciekawych czasach. Brzmi to jak stare chińskie przekleństwo i wydaje się mieć fizyczne uzasadnienie. Cieplej w ciągu roku, a ten znów pobił rekord poprzedniego, oznacza szybsze parowanie i cieplejsze miesiące chłodne. Rośliny widać gubią się w tej całej układance i próbują swoich sił w listopadzie. Teoretycznie na święta będę miał truskawki! Dwie! I tu trzeba sobie wiadro wody na głowę wylać i otrzeźwieć. Zmiany klimatu nie oznaczają dla nas sadów cytrusowych i drzew kakaowca. Zdarzy się u nas jeszcze silny mróz. Znienacka! Nagle! Zapewne krótko! I po marzeniach o mandarynkach i truskawkach. Widok jak na listopad urzekający, choć optymizmu we mnie nie budzi. Truskawka, listopad 2024. Może wszędzie już kwitną truskawki, tylko mnie to na chwilę zatrzymało. Nie nadążam za światem. Na pewno chyba.

Udostępnij:
Skip to content