blog.

Drzewo – różne punkty widzenia

W Odrzańskich Łęgach objawy późnej jesieni trudne do ukrycia. Okres bezlistny przyszedł znienacka i dopadł całą dolinę, choć dopadał ją trochę ze względu na brak przymrozków nieco później niż zwykle. Jeden z dębów na nadrzecznych błoniach pozostawił sobie suknię z brązowych liści i zapewne zmieni ją dopiero na przedwiośniu. Po wysokim stanie wody z września niewiele już zostało, a duże rozlewiska wsiąkają w czerń nadrzecznych mad. Świeżość trawy może mylić jak na grudzień, bo wygląda jak nowy odrost po koszeniu, choć z genem łysienia gdzieniegdzie.

Dąb – ten jeden, ten z liśćmi. Na małym grądziku pośród łęgów.

Gdy mu się tak przyglądałem, z wałów przeciwpowodziowych, dwójka spacerowiczów przyglądała mi się przez lornetki, doszukując się we mnie jakiegoś złodzieja. Nie mogli oderwać oczu od szkieł w momencie gdy rozkładałem statyw. Broń teleskopowa? Może ruski szpion? Może kłusownik? Trochę się głupio poczułem i rozglądnąłem się na boki, czy aby na pewno na mnie patrzą, czy może zwierzę jakieś idzie mnie zjeść. No ale pusto. Stare, łykowate mięso nie przyciąga już raczej dawnych diatrym czy fororaków. Nawet saren nie było. Patrzyli.

I wtedy gdy tak patrzyli, obcinali mówiąc trochę nowszym językiem, a najnowszym pomyślałem sobie no „czemó” i sam zapragnąłem popatrzeć na dąb z różnej strony.

 

Z bliska

Mrużyłem oczy, słońce migotało przez przesłonę źrenicy. Wielkie drzewo pośród wielkich łąk.

Z bliska rolnik, który kosi tu łąki zapragnąłby obciąć niskie konary, żaby jego nowa kosiarka na kredyt nie uszkodziła sobie osłon. Myśliwy chciałby oprzeć jakąś zwyżkę, bo widać tu sporo ścieżek zwierząt, których akurat nie widać. Palący drewnem, przeliczyłby pień i konary na kubiki i wyszłoby mu, że przy tych zimach, to na trzy miesiące jak znalazł. Entomolog zachwyciłby się dziurką po koziorogu i odchodami pachnicy dębowej, które wysypywały się z pękniętego pnia. Stolarz zrobiłby stół, a Chińczycy wszystko inne co tylko tam się u nich teraz robi.

Trochę dalej

Trochę dalej krótkowidz widziałby tylko odbicie w kropli wody bo dalej to już tylko rozmazane tło wieczoru, które z każdą chwilą zaciemniało się i zamalowywało nocą dolinę Odry. Trochę dalej patrzyłby esteta, na drzewo, które od dwustu lat zmaga się z życiodajnymi wylewami i opiera się naporowi niesionego materiału. Ten zachwyciłby się zachodem słońca, mimo, że leluch, że kicz trochę. Zachwyt chwilą jednak by został.

 

Bardziej daleko

Tu tylko dalekowidz, który lunetami swych oczu dostrzegłby płonące na słońcu konary. Nieostre żagwie w palącym żarze gwiazdy.

Przez lornetkę

Z daleka, daleka iryzujące światło na chmurach odwróciłoby wzrok patrzącego  ma chwile migotania w niebie. Wcześniej przeleciał jakiś ptak, ale trzeba by wrócić do pierwszego patrzenia. Po drodze jeszcze glony na opadającej wodzie i śliskie błoto z nanosów powodzi.

 

Na to drzewo, na różne sprawy można mieć różne patrzenia, różne myśli i skojarzenia. Każdy zobaczy w tym coś zupełnie innego. To czy zobaczy w nim deski, ważny element krajobrazu czy też wielki twór żywy, taką też napisze sobie historię. Historię, której gotów będzie bronić do żywego i do martwego. Sens tego drzewa pozostanie jednak wtedy, gdy będzie nadal tam rosło i zmagało się z życiem. Kiedyś jeden z hydrotechników, na jakiejś konferencji, widział tych drzewach zagrożenie i marzył by wyciąć wszystko co na międzywalu. Takie myśli też są, choć wiemy już, że takie myśli stają się potem tragiczne w skutkach dla tych co myśleli inaczej gdy ich nad ta rzeka zmieniona przez człowieka zalewa.

Drzewo, duże, stare niech rośnie. To element nadrzecznych lasów, tych nie w rządek, ale tych w nurt rzeki, w mozaikę dołków i górek. W dzikość rzecznej doliny.

 

W uszach dzwoniło od myśli, które niczym klawesyn w rękach Elżbiety Chojnackiej, ćwiczyły Góreckiego Koncert na klawesyn i smyczki Op. 40. Rude, rozbuchane niczym liście na owym dębie, włosy Chojnackiej malowały muzykę, którą niczym na maszynie do pisania, wygrywała w swej wirtuozerii klawesynistka. Czasem wszystko biegnie jakoś szybciej i nie w A-dur.

Korona drzewa – Korona włosów – rudość jesieni – https://www.youtube.com/watch?v=tyXjX-IOP6s&list=PLKQti-HqD9V27k6CBYb78r2yvZyi1sWlY&index=9

 

Udostępnij:
Skip to content