blog.

Jakiś początek

 

Spłoszone nocą żurawie po raz pierwszy w tym roku szukają lotniska

Pierwsze promienie słońca jakże inne niż wczoraj

Wczoraj już było

Rok minął                                                                               mija już nowy

Znikają sekundy za oknem

Wraca codzienność

Za oknem daleko na horyzoncie wojna

Potrzaskane losy szukają nowego

Początek postanowień

Które już jutro będą tylko niemym wspomnieniem hodowanych potrzeb

Pierwsze mrugające oczy w oczkach śródpolnych

Pierwsza dolina

Śpią ci którzy spłoszyli cały świat nocą

Spłoszeni nie śpią szukają szczelin istnienia

Budzi się nowa tajemnica nadchodzącego roku

Z bagażem tego co było

Zostaną marzenia światy odległe nowe

Znów nieznane

Szeleszczący szron pod brzozą goreje we wschodzącym słońcu

Zimny ogień w ubiegłorocznych kryształach zamarzniętych wspomnień

Od lat to umowna zmiana daty

Zmiana pokoleń

Czas na jakiś początek

Który trwa już od Archaiku

A my chcemy go szatkować na lata, dni, godziny, minuty

I te ulotne sekundy

Jakiś to zawsze początek łapany na stoperze geologicznego zegara

i jeszcze tylko gęś poleciała na wschód rozdzierając niebo pierwszym tego ranka krzykiem

Udostępnij:
Przejdź do treści