
Wzgórza Wińskie
Z Doliny Łachy widać trochę wzgórz. Na wschodzie Wzgórza Strupińskie, na zachodzie Wzgórza Wińskie. Kilkadziesiąt metrów przewyższenia a wydawać by się mogło, że góry jakieś olbrzymie. Czerwone zachody słońca w tym miejscu to już pewien standard. Zmienia się tylko położenie słońca a panorama z „Palcem Bożym” jak nazywano jeden z kościołów przed drugą wojną światową góruje nad okolicą. Przyzwyczajamy się do małych ojczyzn, żyjemy z nimi każdego dnia i zapominamy, że są tu chwile, które ciągle powodują zachwyt. Małe wzgórza, ale klimat nieco inny niż w dolinie. Oddzielają smugę Łachy od wstęgi Odry. Kryją w sobie małe kserotermy z kartuzkami, żołnami i kraśnikami. Mój widok codzienny, a czasem niecodzienny. Ot dzielę się obrazkiem, chwilą, pastelą, horyzontem, za którym jest już coś innego. Dolina Łachy będąca fragmentem Równiny Prusickiej wciska się Padołem Pełczyńskim w ciasny przesmyk między Wzgórzami Wińskimi a Strupińskimi. Piszę trochę o tym, że warto wiedzieć gdzie mieszkamy. Warto zajrzeć do książki „Geografia regionalna Polski” Kondrackiego w wielu wydaniach PWN. I tu ciekawostka. Od lat Wzgórza Strupińskie nazywane są w tej książce Wzgórzami Skrzypińskimi powtarzając błąd w kolejnych wznowieniach. Nawet pisałem niegdyś do wydawnictwa… Jest też druga pozycja, „Obszar przedsudecki” Walczaka, którą polecam bo więcej w niej miłości do małych ojczyzn. Choć książka już wiekowa, to czasem pojawia się na aukcjach. Świadomość tego gdzie mieszkamy wydaje mi się kluczowa do rozumienia przyrody i obserwowania zmian. Zresztą w ogóle dobrze jest wiedzieć. I choć wiedza w tych czasach straciła poważanie, to jednak nie ma co się poddawać ogólnej „hecowności” przekazów. Polecam się rozejrzeć i ucieszyć z nazw regionalnych.