blog.

Cygnolandia

Dolina Łachy od kilku lat gości duże stada łabędzi krzykliwych. Zimą to już ich łabędzia kraina – Cygnolandia. Jeśli ich nie widzisz to z pewnością usłyszysz. Od rana do szarówki wieczora z pól dobiegają harfy, smyczki a zwłaszcza wszelkiej maści dęte, jeśli na chwilę dał ktoś głośniej. Pośród krzykliwych zdarzają się pojedyncze czarnodziobe. Stada łabędzi przyciągają gęsi i żurawie. Orkiestra Cygnolandii nabiera barwy i wyrazistości. Setki łabędzi, tysiące gęsi, stado żurawi. Grają, jedzą, przelatują z pola na pola i widzą. Widzą cały nasz świat stojąc niby z boku. My widzimy ich świat prosty, płaski i mało skomplikowany. Bieliki z pobliskiego gniazda patrzą na nie zupełnie z innej strony. I tak zima, „niezima” trwa. Jeśli schylisz się nad samą Łachą i połączysz ptasią orkiestrę z szumem płynącej wody, wtedy patrzenie zmienia się już zupełnie. Nie słychać cywilizacyjnych szumów. Jest tylko przyroda, która komponuje się z audiosferą doliny. To może jeszcze dodać trochę zapachu podmokłej  łąki z zaklętym w bezruchu bekasikiem, kruka co patrzeć musi na przyrodnicze zakłady pogrzebowe, lisa co oprócz pokarmu szuka zapachu partnerki, wilka co z lasu zaglądnął na chwilę, sarny świecące bielą zimowych ubranek, zagubionego świergotka łąkowego, srokosza z czatowni na badylu i pierwsze śpiewające w tym roku czubatki w sosnowym skraju. Dolina Łachy, inna niż wszystkie, taka sama jak wszystkie. Dolina małej rzeczki.

Udostępnij:
Przejdź do treści