
Dziki galop
Gdzieś w oddali czarna kula przetaczała się przez białe pola wzgórz. Spłoszony czymś, biegł bez opamiętania. Wręcz pędził by jak najszybciej zaszyć się w dolince z łęgiem olszowo jesionowym. Z daleka wyglądał jak mina morska poruszana jakimś niewidzialnym prądem. Najeżony strachem. W mojej okolicy widok biegających po polach dzików był dość popularny. Obecnie dziki jeszcze ciągle odbudowują swoją liczebność, po niekoniecznie skutecznej masakrze w walce z ASF. Częściej widzę je w miastach, w których bywam rzadko. Rzadziej widzę je tam gdzie być powinny a ja bywam na bagnach i w lesie często. Świat staje na głowie w ostatnich tygodniach, z czego dziki niekoniecznie zdają sobie sprawę. Biegną by zniknąć w trumpkach zwanych racicami. Uciekają, zaszywają się w zaroślach i znikają nam z oczu. Zastanawiam się kiedy my będziemy musieli być dzikami.