
Na skraju zimy
Przycupnięta na wąskim pasku bez śniegu. Ogrzewa się ostatnimi promieniami słońca, zanim pogrąży się w nocnym mrozie. Skowronek osiadły to duże wyzwanie by przeżyć bez wędrówki na południe. Ten skowronek to dzierlatka oczywiście. W ostatnich latach można je spotkać na stacjach benzynowych, miejscach odpoczynku wzdłuż dróg ekspresowych i autostrad. Tu zawsze jest odśnieżone, jakieś okruchy, nasiona, bezkręgowce. Wyspy betonu pośród pól spodobały się dzierlatce. Ruderalny skowronek jest jak duch parkingu. Przelatuje, obserwuje, zagląda i cicho melancholijnie zaczyna już śpiewać. Są jak z Ulicy Krokodyli Schulza. Można zamknąć oczy i zobaczyć cały też dawny świat Drohobycza. Furmanki, obrok, rozjechane obręczami drewnianych kół błotne dukty i przelatujące w tej mieszance błota i brudu dzierlatki. Manekiny w środowisku jakże trudnym ale pełnym pokarmu. Owies, końskie odchody, nasiona pozostałe po zjedzonym sianie. Wydawać by się mogło, że dzierlatkowe szczęście będzie trwać wiecznie. Zniknęły konie. Drogi asfaltowe, beton i nagle są wszędzie i wydawało się już, że dzierlatka zniknie na dobre. A tu? Odnalazły się w nowej rzeczywistości. Zajadają się okruchami z hot dogów, jakaś odgrzewana pizza, bułkanapki i być może pokruszony makaron z chińskiej zupki. Plastyczność przyrody zaskakuje. Jedne gatunki przechodzą na benzoesan sodu, inne tracą bezpowrotnie stare lasy, doliny rzek i zadrzewiania śródpolne. Dzierlatka może i ma na parkingu złotą klatkę, ale w nowych warunkach radzi sobie doskonale. Zapominam czasem przy tankowaniu o betonie i obserwuję je z radością, że są. Tylko tyle? Aż tyle! Na skraju zimy czubek dzierlatki daje nadzieję, że jakoś to będzie.