blog.

Oczopląs

Gdy zaczynają kwitnąć, każda pierwsza wydaje się być jedyną w swej urodzie. Próżniej pojawiają się kolejne, kolejne, dziesiątki, setki, tysiące. Oczy przestają nadążać za patrzeniem na ten układ malutkich gwiazd. To już nie jest konstelacja składająca się z kilku gwiazd, to świetlista gromada, która jaśnieje między czarnymi olszami. Oczopląs. Do tego słoneczne refleksy w stagnującej wodzie i całość wydaje się być kosmosem… z tej ziemi. Oczy po chwili przyzwyczajają się do małych lampioników i pozwalają błądzić między gęstwiną śnieżyc wiosennych, niczym małe krasnoludki czy skandynawskie muminki. Świat baśni ścieli się na dnie wilgotnego lasu i sprawia, że nie widzisz zmian, które właśnie tak bardzo dzieją się na świecie w imię pieniędzy, władzy i niszczenia solidarności między ludźmi. Przyroda jest jakąś prawdą absolutną, w której człowiek będący tak bardzo jej częścią, staje ponad, kopiąc pod sobą coraz większy dołek. Zdaje się, że przyszły czasy gdzie zachwyt nad „kwiatkami” nie ma już większego sensu, a ochrona przyrody zdaje się być rozumiana dla małej grupy ludzi. Patrzę na znikające siedliska i pojawiające się domy wokół Wrocławia i mam oczopląs. Wszystkie podobne, wszystkie upchane w kukurydzianych polach. Cóż tam mały łęg ze śnieżycami, cóż tam wędrujące płazy. Fenomen polega na tym, że zmniejsza się liczba ludności a rośnie liczba nieruchomości. Przyroda sporo wytrzyma choć na głupotę jest zupełnie nieodporna. Z przyrodą jest jak z Grenlandią, ale zostanie przyrodnicza/grenlandzka, albo jakaś grzywka robiąca wrażenie na zakompleksionych chłopcach zrobi z tego wszystkiego oczopląs, który zmieni jeszcze bardziej naszą „Błękitną kropkę” myśląc Carlem Saganem.

Udostępnij:
Przejdź do treści