blog.

Odra tętni życiem – jesiennie

To, że rzeka przyciąga życie, to niby rzecz oczywista. To, że dzieje się to wiosną to również truizm. Jesień odrzańska to setki podróżnych, którzy korzystają z tej wodnej autostrady.

Na główkach czaple polują na ryby, które właśnie zbijają się w zimowe stada. Tysiące drobnych ryb wchodzą do ujść rzek, zatoczek a nawet małych portów. Co chwilę rozbłyskują się koncentryczne gwiazdy wskakujących z wody rybek poganianych przez opasłe bolenie. Na kamieniach i wiszących wędkach krzaków zasiadają zimorodki w oczekiwaniu na ten sam drobiazg, którym interesuje się boleń. Stada wron przeczesują piaszczyste aluwia i kroczą dumnie wzdłuż linii po opadającej wodzie. Jakiś małż, martwa ryba, coś. Zawsze to coś znajdą. Na wysokich masztach topól czarnych przesiadują bieliki, które są jak znak wodny na banknocie. Bez nich Odra byłaby nieważna. Między główkami głowią się nad tym co zjeść cyraneczki, a lśniące już krzyżówki nadają kwaczącego charakteru rzece. Jeszcze kormorany, które w rozproszeniu suszą się na kamieniach i mielibyśmy Odrę w pigułce, gdyby nie wysyp lecących gęsi. Drogą rzeczną na pola, z pól, na wodę. Jeszcze żurawie, które w ostatnich latach czeszą nadodrzańskie pola. Stadami. Jakieś sarny. Grupkami. Perkozków co kawałek spotkasz po kilka, gdy żonglują sobą na wodzie, pod wodą i nad wodą.

Środkowa Odra w jesiennych barwach, z całym tym rejwachem to coś czego nie spotkasz gdy odejdziesz od niej prostopadle kilometr czy dwa. Odra jest jak aorta z życiodajnym tlenem. Nawet jesienią pulsuje własnym życiem. Wybierz się nad Odrę, właśnie teraz, właśnie jesienią.

Czasem łabędzie nieme, bez słów schodzą z tajemnych plaż do wód.

Udostępnij:
Przejdź do treści