blog.

Koncentrat tundry

Jak mi już tak bardzo brakuje tundry…, to patrzę na gęsi, które u nas zimują. Mimo, że latają w ogromnych stadach to w ich obrębie trzymają się rodzin. Podczas żerowania na polach, trzymają się razem w mniejszych grupkach. Widać wyraźnie, że tworzą w tłumie małe społeczności. Tworzą więzi i dbają nawzajem o własne bezpieczeństwo. Stąd najlepiej gdyby do następnej wiosny pozostały w tym swoim rodzinnym stadle. Chyba, że trafią na pana w kapeluszu i będą miały problem z rozrodem w kolejnym sezonie.  Gdy cała ta tundra do nas przylatuje, wydawać by się mogło, że tam na północy roi się od ptaków. Tu mamy jednak esencję tego co tam można by nazwać rozcieńczoną herbatą. Bywam czasem w tundrze i takich stad ekspresowych jak u nas nie ma. Tam trzeba mieć rewir, trzeba mieć kawałek jeziorka, kawałek brzegu do popasu i przestrzeń, w której widać zbliżające się drapieżniki. U nas lepiej być w dużym stadzie. Nocować wspólnie na jeziorze czy stawie, razem wylatywać na żerowiska i razem z nich korzystać. Tysiące oczu patrzą wtedy na świat i widzą, kto zbliża się z nieba czy z lądu. Jeden spłoszony osobnik to jedno spłoszone stado. Nikt nie pyta co się stało, kto coś widział. Dają dyla i już. Znajdą nowe miejsce do żerowania, ważne tylko by się nie zagapić. By trzymać się razem, bo gdy jesz, to ktoś za ciebie patrzy w niebo. U ludzi takie zachowania to już chyba zanikają na dobre…

Tu rodzina gęsi białoczelnych.

Udostępnij:
Przejdź do treści