Planeta kania
Łąki pełne kwiatów chciałem odruchowo napisać, gdy przypomniał mi się widok z doliny. Nie, nie, nie tym razem. Łąki pełne czubajek kań. Małe, duże, parasolki, kule, pociski wszystkie dumnie stojące i piękne. Jest dla mnie rzeczą nie pojętą, że tyle ich teraz jest i mało kto je zbiera. Moje dzieciństwo to poszukiwanie kań! Tych na pastwiskach i tych na niebie. Wtedy, przynajmniej u mnie w dolinie obie (a w zasadzie kilka kań) były rzadkością. Dziś rzadko widuję kanię czarną, częściej rudą, ale czubajek kań widuję tysiące. Pominę dziś jednak ptaki i skupię się na czubajkach, bo tych jest sporo. Uważam osobiście, że nie są do pomylenia z muchomorem sromotnikowym, natomiast można je pomylić z czubajkami czerwieniejącymi i gwiaździstymi. Pomyłka jednak nie jest śmiertelna. Można jeszcze pomylić kanię z czubajeczkami, ale tam trzeba już głębiej popracować nad identyfikacją. Zastanawiam się czy ludzie zjadają mniej kań, czy jest ich więcej? Czy zmiany klimatu akurat temu grzybowi służą? No i czy Wojski zbierał też kanie? Ps. W lesie jest teraz dużo muchomorów czerwieniejących – smacznych ale nie zbieranych 😊.