blog.

Nieme łabędzie krzykliwe

Jeszcze nie zamarzło oczko wodne, jeszcze można popływać w ciszy. Zanim zima, zanim chłód. Chwilę przed mrozem usiadły w śródpolnej kałabani, rodziną okrojoną z reszty dzieci. Dostojnie pływały i piły wodę po kukurydzianej diecie z pobliskich pól. Tak bardzo chciałem by zaśpiewały, ale te z definicji krzykliwe, były nieme jak pień, bardziej niż łabędzie nieme. W głowie zagrała mi Kasia Nosowska z płyty N/O piosenkę jakże adekwatną do sytuacji. Agnieszka Osiecka, chyba specjalnie na tę chwilę napisała dwa pierwsze wersy do piosenki „Jeszcze zima” – „Jeszcze zima, ptaki chudną,Chudym ptakom głosu brak.” Nie widziałem czy chudną, ale nie słyszałem nawet ich oddechu. Spotkanie w ciszy. Dwójka ze sternikiem! Sunęły jak białe żaglowce z odbitymi grotmasztami szyi w coraz zimniejszej wodzie, zakończone topselami dziobów. Regaty, ale bez wyścigów. Spokojna jesienna melancholia, chłodzona nadchodzącym mrozem. Taki moment pamiętam z Oceanu Południowego, kiedy słońce ogrzewało przez bezan nasze potylice, a przed kołem sterowym rosła czarna ściana nadchodzącego, głębokiego niżu. Oj działo się za chwilę… Łabędzie jakoś nie wykazywały strachu przed nadchodzącą przyszłością. Skupiły się na tu i teraz. Na podstawowych czynnościach, bez fanfar, trąb i krzyku. W ciszy odleciały karmić się kukurydzą, która bez ich wiedzy zmienia łabędzie zachowania. Scena jak scena, jedna z wielu z tymi aktorami, ale w połączeniu z tym co zagra w głowie, stała się nagle ważna, istotna dla chwili, dla rozumienia tego co oczy widzą, uszy nie słyszą a mózg uroi. Przyszedł mróz, zamroził ciszę rozlewiska i nie ma już niemych łabędzi krzykliwych.

Udostępnij:
Skip to content