Jaka piękna inwazja…
We wrześniu, a nawet już w końcu sierpnia świat żółkł z dnia na dzień. Czesław Niemen śpiewał kiedyś, że „Mimozami jesień się zaczyna, złotawa krucha i miła…”, dalej było już tylko lepiej bo Tuwim jak przystało na wrażliwego człowieka, autora tych słów, zrobił w wierszu „Wspomnienie” pewną rewolucję botaniczną. Z nawłoci zrobił mimozy! Choć sama roślina z rodzaju Mimosa z rodziny brezylkowatych to coś zupełnie innego i liczy sporo gatunków. Dla odmiany Mimosa to po polsku czułek, a jeden z gatunków to czułek wstydliwy! W wyniku tigmotropizmu składa swoje liście…dlatego wstydliwy ten czułek. Ale wróćmy do Tuwimowej piosenki, bo ten dał Niemenowi i widok październikowy „Mimozami zwiędłość przypomina Nieśmiertelnik żółty – październik.” ( nieśmiertelników już się nie czepiam – Helichrysum bracteatum). Dalej nie poszedł w miesiące i skupił się na wieczornej cukierni. Być może gdyby wychodził z domu w listopadzie, napisałby kolejną zwrotkę, może taką:
Potem w listopadzie, łkałem nad ugorem
Nad polem, nad przydrożem i w rzecznej dolinie
A Ty jadłaś wuzetkę, w ten listopadowy wtorek
Od nawłoci gwiazdek, kolor piękny płynie…
Płacz podmiotu lirycznego (Pani z polskiego, może to jakoś obroni), jest tu jak najbardziej na miejscu! Te rośliny z romantycznych poezji Tuwima w cieple głosu Niemena, rozlały się nie tylko z ówczesnych adapterów Bambino, czy jedynego wtedy w Polsce radia, ale też rozpłynęły się po kraju z prędkością światła i dziś malują polski krajobraz amerykańskim sznytem. (Nawłoć kanadyjska i późna z następstwem mieszańców). Przy okazji zarastają wiele cennych siedlisk, zasłaniają dostęp do światła drobnym roślinkom i właśnie w listopadzie cieszą oko swymi dojrzałymi kolorami. Ich niełupki z puchem kielichowym oscylują gdzieś między écru a rozmytymi żółciami na granicy z bielą. Na jednej łodydze ponoć może być 10000 nasion. Łatwo zrozumieć, że taka roślina poradzi sobie doskonale, na ugorze, na przydrożu czy rzecznej dolinie. A takie były piękne w XIXwiecznych ogrodach… Złapałem się dziś na tym, że znów się zachwyciłem pięknem ich owoców. Miłe było patrzenie na coś czego być tu nie powinno. Miłe a zabronione w zasadzie, ale jak ostatnio podsłuchałem, to co miłe człowiekowi to i miłe Bogu. Po głębszym zastanowieniu się jednak nad tym co dla mnie miłe, to jakoś mi się głupio zrobiło, zresztą jemu chyba też.