blog.

Uszy do góry

Jakoś ostatnio, może to szarość listopada, spływa do mnie wiele smutnych informacji. Dzieją się różne procesy, nie zawsze proste, nie zawsze oczywiste. Często wynikające z chorób, emocji i całego tego napięcia na świecie. Listopad ma ten swój smutniejszy ryt. Może dlatego, że te niskie chmury, wiszące tak blisko ziemi kompresują wszystkie smutki i ludziom jakoś trudniej. I te niże zawiesiste przygniatają krótki dzień do czarnej ziemi.  Warto wtedy patrzeć na sowy. Na ich oczy, ich „twarze” i widzieć jak podnoszą uszy do góry. Rzecz jasna na uszatki. Warto też zrzucić z głów uszanki, by dużo tlenu wlało się do procesora zwanego mózgiem, bo on właśnie żyje tym pierwiastkiem. Uszy do góry! Uszatki już razem, już spędzają ten smutny listopad w bliskości, w stadzie i dni stają się dla nich bezpieczniejsze. Pomyślałem sobie właśnie, że może warto wyjść do ludzi, na długi spacer, w grupie uszatych sów, uszatych współspacerowiczów i pocieszyć się wspólnie z ostatnich kolorowych liści i z pierwszych rzepołuchów, czeczotek, jemiołuszek, gili i może górniczków, śnieguł oraz poświerk. Uszy do góry, z mojego doświadczenia wynika, że każdy ten smutny listopad zawsze mija. I to bardzo szybko. Uszy do góry!

Udostępnij:
Przejdź do treści