uLotne
Dedale, Ikary na skrzydłach klejonych woskiem, Łoś na PZL.37 Łoś, Antoine Marie Jean-Baptiste Roger de Saint-Exupéry na Lockheed P-38 Lightning, Czerwony Baron na Fokkerze Dr.I, Franciszek Żwirko I Stanisław Wigura na RWD-6 a nawet Maverick chyba na F/A-18 Super Hornet – wszyscy oni marzyli o lataniu i latali zupełnie nieźle, nawet jeśli przez chwilę, albo jak ten ostatni na niby z zakazem dotykania jakichkolwiek guziczków. Oderwać się od ziemi czymś innym niż wielkie powietrzne autobusy, choć i te rodzą emocje, to rodzaj przeżyć bardzo intymnych i emocjonalnie porównywalnych dla mnie z nurkowaniem. To rodzaj bycia samemu ze sobą, w oderwaniu od rzeczywistości. Zawsze kiedy patrzę na gęsi i ich regularne często klucze, przypominające poukładane eskadry, zawsze wracają mi chwile z wolantem w ręku, z tym trzecim wymiarem, który odróżnia drążek od kierownicy. To że możesz w dół i w górę, co na asfalcie bywa raczej zgubne. Nie mam licencji, ale miałem okazję wiele razy uczyć się manewrowania w powietrzu i to były chwile, kiedy ze spokojem odkładałem aparat. Były też chwile, te z motolotni przy dość dużym wietrze, które przypominały jazdę Komarem 3 po żwirowni, albo moją ulubioną Motorynką Pony 50-M-3 po wertepach za wioską. Lot w turbulencjach to nie jest już przeżycie intymne, a raczej bliższe klimatom z horrorów. A jednak chcesz lecieć dalej. Chcesz wsiadać w Cesny, Wilgi, Gawrony a nawet Puchacze i Bociany do szybowania. Można pokochać to co ptaki mają na co dzień (powiesz pingwiny… te fruwają w wodzie) (słyszę, słyszę – kakapo i kiwi – no nie ma w przyrodzie słów „zawsze” i „nigdy”). Lot i spojrzenie z innej perspektywy, pozwala myśleć z dystansem, pozwala na chwytanie całych spraw, w których szczegóły są tylko pikselami na fotografiach. Widzisz las jak jeden organizm, widzisz Wrocław jak wielką termitierę ze sterczącym kominem i szklanym domem, widzisz wsie jak opierają się o zieleń przyrody i pól. Czasem jakaś kropka idzie, gdy lecisz nisko, czasem widzisz kontenerowiec u wybrzeży Argentyny na niekończącym się Atlantyku gdy lecisz wysoko. Wszystko to małe, zabawkowe i uLotne. Nawet biel Grenlandii wyglądała jak bańka z rozlanym mlekiem na czarnym kocu oceanu.
Statki powietrzne Gęś Anser ssp. lecą na lotniska gruntowe. I one właśnie, te zimowe gęsi, które zostają z nami w tych krótkich dniach i ich hipnotyzujące stada, które koczują pośród pól, przeloty przed wieczorem, rozloty nad ranem i regularne klucze, które otwierają niebo dla marzeń. Wystarczy mieć tylko zamek, do którego będą pasowały.