
Zimą ta czerwień jest jeszcze bardziej czerwona
Kiedy dno lasu wypełniają leżące liście, trupy pokrzyw i trochę zielonych mchów, wtedy owocniki czarek urastają do naczyń iście artystycznych. To oczywiste, że pisząc o grzybach, zawsze będę przypominał, że są z innego świata i lepiej abyśmy nie wiedzieli co o nas myślą. Czarka zimą, to nie czara goryczy! To oczko pierścionka, czy inny klejnot jaki ktoś sobie wymyśli. Jej aksamitne wnętrze z karminowym, alizarynowym wręcz nasyceniem automatycznie wrzuca ten grzyb w światy Awatarów. Mimo, że jest jadalny, uważam, że powinien pozostać w lesie ze względów estetycznych i do tego nie jest on wcale taki częsty. Wymaga wilgotnych, ciemnawych lasów, w których mech trzyma się na leżących gałęziach w dużym nasyceniu wilgoci. Myślę też, że nie trzeba całej przyrody od razu zjeść. Czekam na nie z utęsknieniem, właśnie zimą, kiedy rodzą się na butwiejącym drewnie i rozświetlają czerwienią łęgi i źródliska. To jedna z zimowych piękności ukrytych tuż nad ziemią.
PS
To raczej czarka austriacka