Nieśmiało
Już rozepchnięte liście olch i jesionów, już szczotka liści i strzelających pąków pnie się ku niebu. Dziesiątki, setki a może i więcej białych kwiatów oznajmia nadchodzącą wiosnę. Choć ciągle nieśmiało, trochę zawstydzone spadkiem temperatury w ostatnich dniach. Nad nimi szpaki stroją już swoje oboje i flety, a trzymające się z nimi kwiczoły grają na przeszkadzajkach. Las zaczyna żyć nowym sezonem. W liściach przemyka nornica ruda, a kruki przyleciały do gniazda na olszy. Z głogów zaczęła nadawać sikora uboga. Gdzieś na suchym jesionie samica krogulca zaczęła rozglądać się w tej ciżbie i zgasiła na chwilę ptasie radio. Śnieżyczki nie przebijają śniegu, bo go nie ma. Zima na Dolnym Śląsku to efemeryczne epizody ze śniegiem i mrozem. Z jednej strony zimujące żurawie na łąkach, z drugiej terytorialna para na skraju małego olsu. Już tokują, już kopulują, kiedy inne jeszcze tkwią w zimowej powolności. Zastanawiałem się, która to już zima tej zimy przyszła i ile tych zim do wiosny jeszcze będzie? I czy wiosną w tym roku będzie zima, czy może na chwilę przybędzie zapomniane przedwiośnie? Wszystko to bardzo złożone. Nie tak to wyglądało gdy byłem dzieckiem. Zastanawiam się czy lokalne dzieci mają wyciągnięte sanki, bo nie bardzo wiadomo do czego mają służyć. Zmiany, zmiany, zmiany i nie wygląda to ani za dobrze, ani ani. Przebiśniegów w tym łęgu więcej niż w poprzednich latach, radzą sobie i zapewne korzystają z wcześniejszego niż zwykle dostępu do promieni słonecznych. Muszę poszukać prac dotyczących ilości światła, z którego korzystają geofity, bo wydaje mi się, że w połączeniu ze średnią temperaturą, która wyraźnie jest wyższa narażone są na nowe warunki. Ciekawe tylko czy długoterminowo będzie to korzystne. Zmiany rodzą sporo pytań. Rodzą trochę niepokoju i jeszcze więcej myśli.