blog.

Ścieżki

Jak wygląda trzcinowe osiedle zimą? Widać jak na dłoni co znaczy mieć w życiu dobrą ścieżkę. Każda kępa trzcin pocięta jest ścieżkami, którymi zaczyna tętnić życie. Pierwsze trzcinołamacze to dziki i jelenie, które chodzą prostymi ścieżkami z punktu A do punktu Z, z różnymi drogami pośrednimi, tworząc charakterystyczny labirynt. Tam gdzie głębiej i na wodzie lekki lód nie ma chętnych do chodzenia. Być może seledynowe trawniki z wyczyńców czerwonożółtych zachęcają trawożerców do schodzenia z utartych ścieżek by przekąsić nieco nowalijek pędzonych pod szklarnią wody. Trochę tak, jakby liście ze stałych warunków wygonić na dolę i niedolę zmiennego klimatu. W szarości trzcin te seledynowe rzęsy wokół oczu wody dodają sporo optymizmu i nadziei na wilgotną wiosnę. W te ścieżki, w te korytarze udeptane w trzcinach wejdą wodniki, zielonki, kropiatki, łyski, kokoszki. Będą nimi kursowały gęgawy, perkozki a żurawie zrobią z nich tajemne drogi do swego gniazda. Tu schronią się kaczki na przelotach i te, które zdecydują się na lęgi. Już z nich korzystają łabędzie krzykliwe, które szykują się do lęgów. To ścieżki życia, w których gotować się będą godujące płazy. Czasem wyleją się z nich niebieskie żaby moczarowe, czasem warknie żaba trawna, zakumkają kumaki a rzekotki drzewne zejdą z drzew i zanurkują w tym życiodajnym bagnie. Takie miejsca są jak patelnie w kuchni, to tu gotuje się to wszystko co potem wyjdzie dalej. Tygle życia, które ot tak nazywanymi mokradłami, bagnami czy rozlewiskami są kluczowe w zachowaniu bioróżnorodności. Tak wygląda przyrodniczy raj w strefie umiarkowanej, warto o tym pamiętać w obliczu zmian.

Udostępnij:
Skip to content