blog.

W kokoryczowym lesie

Wyżej drozdy ścigają się w zawodzeniu nad wiosną, droździki rozgrzewają skrzydła do podróży, a kwiczoły poczuły chłód i zbiły się w stada. Żurawie nieco zamilkły i wysiadują jaja. Pojedyncze ptaki w pobliżu rewiru udają, że żerują bacząc uważnie na otoczenie. Spod nóg zerwała się słonka, która żerowała na ścieżce ugniecionej jelenimi racicami. Na dnie lasu łan kokoryczy pustej zasłonił zimowe czarki i swym kolorowym dywanem umaił przedwiośnie. Widać jak każda roślina łapie słońce, jak pręży się ku niebu i swymi bielami, różami, fioletami, lawendami i purpurą malują las u stóp starych dębów, grabów i lip. Między nimi wije się cieniutki strumyczek, który niesie wodę zimną i krystalicznie czystą. Las, który teraz wiosną ma swój urok i charakter. Taki las to kolebka dzikiej przyrody. Ten akurat od około 300 lat za bardzo nie zmieniony. Co było wcześniej tu? Nie wiem.

Udostępnij:
Przejdź do treści