blog.

Nogi, nogi…tup tup tup

Noc nadchodziła szybkim krokiem. W zasadzie zmierzch cywilny był za ścianą lasu. Głodne jelenie korzystają teraz z soczystych ozimin i kilkadziesiąt łań z młodzieżą wyszło na nowalijki. Z przyjemnością patrzyłem jak przemieszczają się z jednego pola na drugie a w uszach brzmiał mi „Oddech szczura” Maanamu. Patrzyłem jak …”nogi, nogi, setki nóg tupią tupią tup tup”. Na fotografii jest tylko część stada i około 38 nóg. Całe stado miało ze 120 nóg. Tętent jeleni może nie jest tak wyraźny jak z przemieszczającego się tabunu koni, ale ten rytm zawsze robi wrażenie. Co ciekawe, kilka kilometrów dalej spotkałem zaprzyjaźnione stado byków.

Tyle, że już przyszedł zmierzch żeglarski i na tle szarego lasu, szare jelenie o szarej godzinie nie wyglądały jakoś wyraźnie. Jeden  z byków miał już nieźle zbudowane poroże, inny jeszcze z zeszłorocznym. Kolejne w zasadzie bez. Ich atrybuty męskości mieli zapewne już jakiś Azjata i będzie je zjadał z myślą o rozszerzeniu swego zakresu możliwości. Ułuda tego świata, by było nas wszystkich jeszcze więcej. Poroże z Polski, obrócone w proszek, na potencję Dalekiego Wschodu. Zastanawiam się tylko czy zamiast, czy oprócz. Tak czy inaczej powód do przeganiania tego stada tam i z powrotem  trwa od lutego. Niechżesz już ten ostatni złoży Chińczykom swój dar i niech żyją w spokoju do rykowiska. Zapatrzony i rozmyślający o demografii tego świata nie zauważyłem, że zastał mnie zmierzch astronomiczny. Majaczące, rozmyte ciała byków sunęły wolno po pszenżycie i napełniały się zielenią tegorocznej wiosny. Tym razem nikt ich przegonił. Mogły jeść do syta małokaloryczny pokarm spoglądając na majaczącą się zorzę oddalającego się od nas Zachodu.

Udostępnij:
Przejdź do treści