
Blisko ludzi
Obok duże zawody rowerowe. Cały brzeg jeziora zabudowany domkami. Niektóre podobne do kiosków, inne do altanek a te najnowsze do szklanych domów Baryki. Przedwiośnie trwa. Rozpalane są niedzielne grille, Zenek gra głośno i też gra w zielone, oczy. Wąskie trawniczki między domkami to ostanie fragmenty brzegu dostępne dla prawowitych właścicieli. W tym tłumie ludzi, gęgawy muszą znaleźć sobie swój kawałek podłogi. Taki zielony, bez ksiąg wieczystych z dostępem do wody. Patrzyłem jak kolejne pary z młodymi wędrują ciasnymi bulwarami, z dystansem, małym dystansem do ścieżki z tłumem. Przyroda daje radę jak widać. W zamian dostają krótką trawę i zabezpieczanie przed drapieżnikami – choćby bielikiem, ale muszą wystrzegać się kotów i psów. Coś za coś. Młode skubią trawę, dorosłe pilnują interesu, donośny głos spikera niesie się po jeziorze. Słychać, że znów wygrał mistrz. Perkoz zakrzyczany. Antropocen to naprawdę niezwykła epoka w dziejach Ziemi. Synatropizacja to zawsze jakieś wyjście…