Wielkie żarcie
Rozglądacie się pewnie po wiosennych oznakach życia i dostrzegacie kłębowiska gąsienic. Sporo gatunków, których jajeczka przezimowały ma teraz swoje gąsienice. Te z kolei zajmują się jedzeniem, zmieniają co jakiś czas swoją wielkość i robią wszystko by przetrwać do czasu bycia poczwarką. Te z fotografii to akurat barczatki kataks, gatunku wybitnie związanego z ciepłymi czyżniami. U mnie generalnie rozmnażają się na tarninie, ale ważne są też głogi czy grusze. Wszystko co ma kolce, ma smak. Wiedzą o tym kopytne, wiedzą o tym owady. Obserwując gąsienice, warto mieć się na baczności. Większość wobec nas będzie bezbronna, ale gąsienice kuprówki rudnicy mogą nas nieźle uczulić i ich „głaskanie” może skończyć się u lekarza. Ptaki doskonale wiedzą, którą można dziabnąć, a której lepiej nie ruszać. Ja się trzymam zasady, że przyrodą najlepiej jest się zachwycać. Nie wszystko trzeba brać do ręki i nie wszystko trzymać blisko twarzy. Barczatki kataks wychodzą ze swojej kokonowej zagrody i idą jeść listki. Wracają jednak do ciepłego i bezpiecznego schronienia. Wystarczy patrzeć jak są żarłoczne i jak bardzo trzymają się razem. Zawsze budzą tym we mnie wielkie zaciekawienie. Mam nadzieję, że pod koniec września, a może w październiku zobaczę dorosłe samice jak składają jajeczka i otulają je kołderką z własnego pluszu.
Wiosną, w lesie gdy jest dużo gąsienic, podczas najlepszej pogody słychać wyraźnie jak pada… to odchody tych małych zwierzaków robią taki szum!!! Warto posłuchać. Nieżyjący już i nieodżałowany prof. Tomasz Wesołowski wraz ze swoim zespołem mierzył ilość takich opadów by porównywać zasoby pokarmowe dla ptaków w różnych sezonach. W Białowieskim Parku Narodowym Zespół Tomka miał standardowe „gównołapy”, które robiły badania naukowe najwyższej próby. Jakoś mi Tomka brakuje, bo było jeszcze tyle do przegadania i pokazania – choćby Dolinę Łachy.