W misie źródliskowej
Są takie miejsca, które z definicji powinny być chronione. Myślę tu o źródłach wody, ale też o całych obszarach źródliskowych. Ta sącząca się woda, powolutku, z warstewką wody przykrywającej błoto to początek czegoś ważnego z jednej strony, a z drugiej samo w sobie jest już na tyle unikalne, że wymaga zachowania. Helokreny to takie wolno wyciekające źródła, które często otoczone lasem tworzą oazy życia. Właśnie teraz, w misach źródliskowych kwitnie rzeżucha gorzka, która już z daleka ukazuje nam niezwykłość obszaru. Tam jest inaczej niż wokół, ale też wokół jest inaczej niż w zwykłym lesie gospodarczym. Tu można spotkać listerę jajowatą, są elementy łęgów jesionowo-olszowych, tu przychodzą dziki i jelenie do babrzysk. Te życiodajne miejsca wymagają szczególnej uwagi i ochrony. Nawet zimą rzadko zamarzają i są ważnym wodopojem dla zwierząt. Co ciekawe, małe zwierzaki, które żyją w źródliskach (chruściki, wodopójki, wypławki i inne) otrzymały wspólną nazwę i mówi się o nich „kreon”. W waloryzacjach przyrodniczych, inwentaryzacjach takie miejsce powinny być zgłaszane do ochrony, bezwarunkowo, każde.
Ta dzisiejsza misa źródliskowa jest o tyle cenna, że znajduje się na Wzgórzach Strupińskch, elemencie Wału Trzebnickiego, którego morenowa budowa z przepuszczalnych piachów i żwirów nie obfituje w wodę i każde takie miejsce jest na wagę złota.