blog.

Niebieski z impresjonizmu?

W świecie pospolitych dąbrówek, na które w obecności storczyków i innych rzadkości mało kto je dojrzy, jest taki kolor, kolor niebieski, który w obrazach impresjonistów zdaje się zrobił zawrotną karierę. Jest w rozpływającej się wodzie, w której niebo miesza się rzeczywistością poranka. Jest u Moneta w obrazie z dziewczynami w łódce. Jest u Auguste Renoir’a w obrazie „Parasolki”, Podkowiński malował suknie w tym kolorze, w ogrodzie, gdzieś przy klombie. Paul Cézanne rozmazał go w bluzce kobiety z maszyną do kawy! Dziś byłaby to Kobieta z Expresem.  W zasadzie wszędzie tam gdzie było niebo i woda, i tam gdzie umysł malował podniebne stroje, może podniebne myśli, kolor dąbrówki zabarwiał obrazy w tym świecie przepełnionym mgłą i poruszeniem światła odbitego w wodzie. Dla mnie ten niebieski to kolor impresjonizmu, który rodzi się każdej wiosny, na łąkach, gdzieś w lesie, na matrycy aparatu i na dnie oka. Pospolita elegancja dąbrówek ma w sobie coś z dawnych strojów, niby zakrywających wszystko, grzecznych, a jednak rozczochranych w swej niebieskości. Myślę sobie, że przy takim kwiatku i jego niezwykłej, witalnej sile można uparcie dążyć do zaplanowanych marzeń. Niebieski. Ten inny niż wszystkie inne niebieskie.

Udostępnij:
Przejdź do treści