
Noc(s)talgia
Poza lasem jeszcze dzień, jeszcze słońce wisi nad wzgórzami. W gęstych świerkach noc zapada o wiele szybciej. Myślisz sobie, że nic już się nie wydarzy. Taka wymuszona cisza rozpływa się po świerkach. Nawet śpiewak nie śpiewa, kos nie kwili a sikory zajęte są karmieniem. Coś drgnęło. Tęsknisz, choć nawet nie wiesz jak to poruszenie w świerkach wygląda. Ruch zdradza życie, ale czasem ciężko za nim nadążyć. To nic, że widziałeś. To nic, że ten duch zagadał ostatnio na cmentarzu. W krótkim czasie chcesz przeżyć to czego nie udało się kiedyś. Już wiesz, że jest, porusza się po raz drugi. Od początku wiesz kto to, ale gdy nagle zagada, hup hup, staje się jakiś swój i bliski. I wtedy on, kiedy mógłbyś patrzeć i patrzeć, robi fruu i dudni już z innego drzewa. Już nie dogonisz, już noc, zostaje tylko jakaś taka przedwieczorna tęsknota. Elegancki był ten dudek, elegancki jest ten dudek, znów go zobaczysz, znów zagada. To nic, że daleko, to nic, że dziki taki. Sączę yerbę, słucham Duka Ellingtona i z przyjemnością wracam do rozmowy z tym niezwykłym ptakiem. Jakieś dwadzieścia lat temu wydawało mi się, że już mogę go nie zobaczyć. Teraz mam go każdego ranka.