blog.

U podwórkowego sprzątanie

Widać wyraźnie, że przyszedł czas karmienia piskląt. Ptaki dość regularnie się zmieniają, karmią i ochraniają swoim ciałem tajemnicę, której jeszcze nie znam. Nie zaglądam do gniazda dronem, bo to jakby zrobić USG ciąży i od razu poznać płeć. W przyrodzie lubię przypadek, lubię ewolucyjną, chciałem rzec ruletkę, ale to bardziej poukładane niż nam się wydaje. Okazało się wczoraj, że nie wszystkie jaja były zalężone, bo jedno z nich zostało przez bociany wyrzucone i nie było w nim zarodka. Widać sprzątanie gniazda odbyło się w sobotę. Pół Polski sprzątało to i u boćków przyszła potrzeba porządku. Na więcej badań nie wystarczyło czasu, bo mój pies zabezpieczył całe jajko do własnych badań i zdeponował w przepastnych jelitach, to co z jajka zostało. Trzeba Myszy przyznać, że zjadanie wszystkiego wychodzi jej najlepiej. Trochę mnie to jajko bez zarodka dziwi, bo obecna na gnieździe para kopulowała tak często i tak długo w tym sezonie, że nie byłem pewien czy im chodzi o prokreacje. Samca łobuza znam już od kilku lat i jego wyczyny rozrodcze, ale samica wydaje się być nowa (bez obrączki) i z niecierpliwością czekam na małe, czarne dzióbki, które mam nadzieję za jakiś czas pojawią się nad gałązkami gniazda. Lubię czekać na ten moment. Tajemnica bocianiego gniazda. Poczekam, ale czy wytrzymam…

Udostępnij:
Przejdź do treści