blog.

Stonki ziemniaczanej (moje) dylematy

Stonka ziemniaczana w Europie jest trochę jak album Milena Nacheva „Mozart in Egypt”, którego właśnie słucham. Niby nie na miejscu, niby z innej bajki a jednak w obydwu przypadkach mamy do czynienia z geniuszem. W jednym przypadku z geniuszem translacji muzycznej do innej kultury i egzotycznych nieco instrumentów, w drugim przystosowania ewolucyjnego do kartofli. Nachev zapewne mógłby się obrazić na takie porównanie i z góry go za to przepraszam, ale inność bywa niezwykle przystosowawcza w nowych warunkach. Zresztą same ziemniaki w pewnym sensie są przyczyną wzrostu populacji ludzi na całym świecie. Gdy pojawiły się w Europie skończył się w niej w zasadzie wielki głód. W sumie łatwy w uprawie, nietrudny w przechowaniu i kaloryczny. Taki kawior ubogich ale i tych, którzy i do ziemniaków kawior potrafią dołożyć. Stonka, jak studenci w PRL-u wydaje się, że mogłaby zrobić 100 potraw z ziemniaków, choć ten monofag zajada się w zasadzie liśćmi, czasem bulwami gdy są pod odnóżem, ale bez pyr ani rusz. Wokół, na przemysłowych uprawach szaleją opryskiwacze ze środkami owadobójczymi a stonka żre, ginie i …żyje dalej. Na niektóre środki jest  już odporna, na inne pewnie się uodporni. Jest też odporna na głupotę ludzi. Wprowadzanie gatunków obcych do środowiska zazwyczaj kończy się jak zwykle, czyli tragicznie. Wprowadzając coś do jedzenia dla nas, trzeba liczyć się, że za pokarmem przyjdą prawowici konsumenci z daleka i będą żreć. Za komuny twierdzono, że stonkę zje bażant. Nie zjadł. Gorzka jakaś…Był za to powód by wypuszczać bażanty do środowiska, które zżerają nasze rodzime gady. Bażant ładny, ma łatwiej w życiu.  Wykorzystano ją, tę stonkę, nawet do polityki wskazując na Amerykanów, że to oni właśnie zrzucili te chrząszcze na kraje demoludów. Nie zrzucili, ale lud uwierzył w kolejne bajki. Zresztą lud lubi wierzyć w propagandowe bajki. Każdy autorytaryzm ma swoją stonkę. Tyle, że ta się nie przejmuje machiną propagandy i żre nadal. Stonka nie przejmuje się co o niej myślimy i robi swoje. Porównując ją z innymi chrząszczami obiektywnie trzeba stwierdzić, że to piękny owad. Pięknie ubrany, kolorowy i taki kształtny. Jak bażant! Wiem, wiem producenci chipsów już by mnie chcieli spryskać jakimś Acetamiprydem (E)-N1-[(6-chloro-3-pirydylo) metylo]-N2-cyjanoN1-metyloacetamidyną, ale stonce trzeba oddać to co stonki, a rolnikom to co kartoflane. Żrą mi w ogródku, co robić!  I jak tu stonkę (nie) lubić :-).

Udostępnij:
Skip to content