Eclipsis ciconiae
Po całym dniu pracy miałem usiąść do pracy, ale ktoś zepsuł coś i prąd się skończył. Skończył się w kilkunastu wsiach, więc zepsucie musiało być dość poważne. W domu zrobiło się ciemno, a za oknem na zawsze święcącej lampie przysiadł bociek. W gnieździe są trzy, domagające się pokarmu młode, to lepiej noc spędzić w spokoju. Tym razem jednak lampa przestała być żywym pomnikiem Edisona, a światło docierało jedynie z księżyca, który jak wiadomo sam z siebie nie świeci. Odległość między księżycem a … bocianem wolno kurczyła się a w mojej głowie roił się pomysł bocianiego zaćmienia. Dokładnie okno przy którym pracuję, bocian który mieszka na moim podwórku i księżyc który tu czasem zagląda otrzymały na chwilę wspólną oś i doszło do zaćmienia bociana. Wiem, wiem, mało to astronomiczne tłumaczenie, ale trochę egipskich wierzeń mogło się powydarzać. Skądinąd trzeba przyznać starożytnym uczonym, że byli wielcy bez internetowych apek i potrafili wyliczyć tak precyzyjnie zaćmienia słońca. Trzeba też jasno powiedzieć, że uprawili przy tym niezłą propagandę by ciemny lud zmanipulować i udawać, że będą kary. W sumie niczym się to nie różni od całej tej abrykadabry lejącej się z tv. Powiem tylko, że osoby które widziały zaćmienie bociana nie muszą się bać o jakieś kary czy astrologiczne przeznaczenia. To przecież tylko szczęśliwy zbieg różnych zjawisk w jednej osi. Równie dobrze, mógłbym nic nie pisać i podpisać ten obrazek – „ależ było ładnie”.