blog.

A któż to się tak skrada?

Piasek, trochę morza i wiatr. To takie dobre składniki poranka. Lubię czasem zatrzymać się w jednym miejscu, usiąść na jakimś drewnie dryftowym i poczekać. „Poczekiwanie” jest czymś przeciwstawnym do gonienia. Bo goni się za czymś, rzadziej za kimś, ale generalnie ten czasownik kojarzy się z wysiłkiem, często nieadekwatnym do rzeczywistości. Gonić za pieniędzmi, zwłaszcza za tymi których i tak nie będzie. Tym razem przyglądałem się pasji ludzi kochających ptaki, którzy od wczesnego poranka leżeli, stali, siedzieli lub gonili, za ptasimi duszami na skraju Zatoki. Dla mnie trochę tłum, więc znalazłem sobie miejsce gdzieś dalej (cytując Dariusza Czaję – Gdzieś dalej, gdzieś indziej). To siedzenie w miejscu, w pewnej odległości od tłumu, powiedzmy, że w mojej ulubionej ostatniej ławce, daje sporo dystansu i oglądu sytuacji. Daje też więcej świeżego powietrza. Osoby z pierwszych ławek muszą ciągle czuć się jak ciocie na weselu, które na widok kamery sztywnieją, a ich miny wydają się być jeszcze głupsze, niż to całe udawanie podczas imprezy. No i to pchanie się do pierwszej ławki, zdaje się być trochę obciachowe. No chyba, że pani nakaże to może graniczyć z bohaterstwem.  Okazało się bardzo szybko, że ptaki zaczęły chodzić swoimi drogami i podchodzić do mnie na kilkanaście centymetrów. Znów się potwierdziło, że ptaki nie czytają poradników obserwacji ptaków i robią swoje, zwłaszcza podczas wędrówek, gdzie czas jesieni rozciąga się jeszcze bardziej a liczy się tu i teraz na plaży. Sieweczka obrożna zawstydziła mnie wręcz swoją obecnością i przez piętnaście minut mogłem robić za krzew zasłaniający ją od słońca. Dodam tylko, że duży krzew. Jesień ma swoje prawa i jak już przyjdzie to posiedzi. Z sieweczkami, jest zupełnie inaczej w okresie lęgowym. Wtedy z sieweczkowych plaż trzeba uciekać i dać im szansę na wychowanie młodych. Gdy zaczynałem swoją przygodę z ptakami i w zasadzie z nauką czytania, zapamiętałem do dziś, że to…wtedy nie była sieweczka a dżdżownik! I jakoś mam wielki sentyment do dżdżownika, bo nazwa wydaje się być wybitnie nasza i sprawia, że mam przed oczami i deszcz, i wyłażące z piasku dżdżownice. Na plaży?

Udostępnij:
Przejdź do treści